Kamil Stoch wygrał kwalifikacje w Willingen. Najlepszy był także podczas pierwszego treningu, w drugim zajął 36. miejsce. - Pierwszy i ostatni, kwalifikacyjny skok były dobre. W tym nieudanym trochę przekombinowałem, no i wyszło jak wyszło. To ja zepsułem skok. Wiatr kręcił, może nie wiał z różnej strony, ale raz było mocniej, raz lżej. Nie ma co ryzykować na treningu - wyjaśnił skoczek w rozmowie z TVP Sport.
Poza top 30 Stoch zakończył rywalizację przed polską publicznością, ten występ odchodzi jednak w zapomnienie. - W Zakopanem nie było tragedii, popełniłem prosty błąd. W normalnych warunkach myślę, że nie byłoby tragedii. Było jak było i to już jest przeszłość. Teraz moje skoki są ok, już 2-3 tygodnie skaczę na stabilnym poziomie i jest przyjemnie - zapewnił.
Jak najlepszy polski skoczek traktuje występ w Willingen? - To będzie kolejna okazja do skoków, a przy okazji praca nad całą resztą. To się ze sobą łączy - podkreślił.
Organizatorzy zdecydowali się, że w Willingen każdy skok będzie się liczył. Czy Stochowi podoba się ta formuła zawodów?- Pogadamy w niedzielę - zażartował. - Na razie jest ok, ale nie ma to znaczenia, każdy skok trzeba traktować poważnie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO W Pjongczangu mniej szans medalowych niż w Soczi. Tajner: Największe w skokach, liczę na biathlonistki