[tag=4930]
Kamil Stoch[/tag] zajął ósme miejsce w kwalifikacjach do piątkowego konkursu Pucharu Świata w Planicy. Polski skoczek poradził sobie z trudnymi warunkami (226,5m), w przeciwieństwie do m.in. Andreasa Wellingera, Daniela Andre-Tande i Piotra Żyły. Ich nie zobaczymy w piątek na skoczni.
Nasz zawodnik wyznał w rozmowie z serwisem skijumping.pl, że nie było łatwo odlecieć podczas kwalifikacji. Zdecydowanie lepiej było podczas treningu, w którym Stoch okazał się najlepszy (238,5m).
- W kwalifikacjach było niesprawiedliwie. Czułem, że ten skok był bardzo dobry, podobny do tego z serii treningowej. Myślałem, że w końcówce lotu bardziej mnie odciągnie, ale nie chciało. Bardziej ssało do zeskoku - wytłumaczył.
Zdobywca Kryształowej Kuli w obecnym sezonie wypowiedział się także na temat kapitalnej próby Gregora Schlierenzauera. Austriak poleciał aż na 253,5 metra, co byłoby nowym rekordem skoczni, jednak nie ustał swojego skoku.
- Gregor już pobił mój zeszłoroczny rekord skoczni. Mogli mu już uznać ten skok - zaśmiał się. - Każdy po to trenuje i tutaj przyjeżdża, aby latać jak najdalej. O to w tym chodzi.
W piątek w Planicy odbędzie się konkurs indywidualny, w sobotę drużynowy, a w niedzielę skakać będzie najlepsza "30" klasyfikacji generalnej PŚ.
ZOBACZ WIDEO Stefan Hula. "Nie miał za co żyć. Z żoną zaczęli szyć stroje"