Kosmiczne ceny na Puchar Świata w Zakopanem. Bronisław Stoch: To akt chciwości

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: skocznia w Zakopanem
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: skocznia w Zakopanem

Pod koniec września sprzedano wszystkie wejściówki na zawody Pucharu Świata w Zakopanem. Kibice mogą jednak nadal kupić bilety u tzw. koników, ale ich cena jest dużo wyższa. - To akt chciwości - przyznał Bronisław Stoch.

Sprawa sprzedaży biletów na styczniowe zawody Pucharu Świata w Zakopanem została skierowana do prokuratury. Pod koniec września nabywców znalazły wszystkie wejściówki na oba konkursy i kwalifikacje, a sprzedaż trwała zaledwie dwie godziny. Ich cena wynosiła od 80 do 300 złotych. Biletów na zawody nie można już nabyć drogą oficjalną, ale są dostępne u tzw. koników.

Pozyskiwanie tych biletów nie jest legalne. Kibiców nie odstraszają jednak wysokie ceny, które są kilka razy wyższe niż w sprzedaży oficjalnej. Afera związana z dostępnością biletów może jednak wpłynąć na popularność kolejnych konkursów PŚ w skokach narciarskich w Zakopanem.

- Mamy najlepszych kibiców na świecie, bo zawsze wspierają wszystkich skoczków startujących w Zakopanem, poza tym klimat zawodów na Wielkiej Krokwi jest wyjątkowy. To dla nas Polaków zimowe igrzyska. Czy musimy to zniszczyć tym aktem chciwości? Jeśli jednak nie zostanie poprawiony system dystrybucji biletów, kibice mogą się zniechęcić, bo będą mieli dosyć tego, że są wykorzystywani - apeluje w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Bronisław Stoch, ojciec Kamila Stocha.

Stoch przestrzega przed zakupem biletów u pośredników. Nie chodzi tylko o większą kwotę, ale także o problemy dotyczące zwrotów wejściówek w przypadku odwołania konkursu. - Jest przecież kilku pośredników, a cena odbiega od tej, która znajduje się na bilecie - dodał.

Konkursy Pucharu Świata w Zakopanem odbędą się w dniach 18-20 stycznia. Szacuje się, że pojedyncze zawody oglądać może nawet 22 tysiące kibiców.

ZOBACZ WIDEO: Polski wspinacz zachwycił Justynę Kowalczyk. "To się w głowie nie mieści!"

Źródło artykułu: