Katarzyna Harsche, najbardziej wszechstronna polska narciarka wierzy w powrót do sportu

Trenująca kombinację norweską 17-letnia Katarzyna Harsche po feralnym upadku i poważnej kontuzji chce kontynuować swoją karierę.

Maciej Mikołajczyk
Maciej Mikołajczyk
Katarzyna Harsche Facebook / prywatne konto zawodniczki / Na zdjęciu: Katarzyna Harsche

Miłośnicy skoków i biegów narciarskich już dawno przyzwyczaili się, że w obu tych sportach o najwyższe seniorskie laury rywalizują nie tylko mężczyźni, ale również kobiety. Jedyną dyscypliną narciarstwa klasycznego, w której o medale nie walczy płeć piękna pozostaje kombinacja norweska. To może się jednak wkrótce zmienić.

Taką nadzieję ma m.in. Katarzyna Harsche. Polka przeżywa jednak przymusowy rozbrat ze sportem. Nasza reprezentantka miała wystartować w lutym w testowym konkursie dwuboju podczas tegorocznych mistrzostw świata juniorów w Kandersteg. Miała, ale jej plany pokrzyżowała poważna kontuzja, która w dalszym ciągu nie pozwala jej na długo wyczekiwany powrót do treningów.

- Nie wiem, czy będę mogła wrócić do sportu, ale jestem dobrej myśli. Moja pauza zaczęła się od upadku podczas zawodów w Szwajcarii. W drugim skoku treningowym uzyskałam czwartą odległość, ale niestety przy lądowaniu przykantowała mi narta. Wywróciłam się i niewiele z tego pamiętam. Wiem, że uderzyłam głową o bandę, po czym zabrano mnie do szpitala. Miałam złamane trzy żebra i naderwane więzadła w kolanie, co wykluczało mnie ze startu. Gdy wróciłam do Polski, dowiedziałam się, że mam guza na rdzeniu kręgowym. Przeszłam dość poważną operację. Spędziłam dwa miesiące w szpitalu. Nie ukrywam, że był to dla mnie bardzo ciężki okres, ponieważ po zabiegu musiałam się uczyć najprostszych rzeczy, takich jak chodzenie czy pisanie. Po niezwykle długiej i żmudnej rehabilitacji doszłam do sprawności, ale lekarze nie pozwalają mi jeszcze na treningi. Jestem mocno zniecierpliwiona, gdyż byłam przyzwyczajona do codziennych ćwiczeń. W grudniu czeka mnie następny rezonans. Jeśli jego wyniki będą w porządku, to wróci szansa na powrót do sportu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Harsche.

Jak to się stało, że młoda dziewczyna postawiła na tak mało popularną w Polsce i tak piekielnie trudną, "męską" dyscyplinę? - Od trzeciej klasy podstawówki próbowałam swoich sił w skokach. Nie były to częste treningi. Ćwiczyłam raz w tygodniu lub jeszcze rzadziej, ponieważ na skocznie w Zagórzu miałam około godzinę jazdy. Trudno było mi to pogodzić z nauką. W piątej klasie przeniosłam się do szkoły sportowej w Ustrzykach, gdzie biegałam, a do tego dochodziło jeszcze pływanie. Próbowałam pogodzić szkołę i sport. Moje treningi na skoczni były wtedy rzadsze. W trzeciej gimnazjum zaczęłam naukę w SMS-ie Szczyrk. Nie potrafiłam wybrać pomiędzy skokami, a biegami, więc wybrałam kombinację norweską - tłumaczy nasza rodaczka.

17-letnia zawodniczka przed niefortunną kontuzją pokazała się z niezłej strony w zawodach międzynarodowych. Harsche na początku 2018 roku zdołała dwa razy zająć dziewiąte miejsce w zawodach FIS Youth Cup w czeskim Harrachovie oraz stanąć na podium w konkursach Lotos Cup w Szczyrku.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarki GKS Katowice jak modelki
Czy kombinacja norweska to sport dla kobiet?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×