Dla wielu zawodników piątkowe skoki na skoczni narciarskiej im. Adama Małysza były pierwszymi próbami na śniegu w tym sezonie. Można było zatem spodziewać się, że w treningach skoczkowie nie będą próbowali telemarku. I rzeczywiście niemal wszyscy lądowali na dwie nogi, bardzo asekuracyjnie, żeby dobrze poczuć śnieg, dodajmy sztuczny.
Dwie serie próbne nie wystarczyły jednak do tego, żeby skoczkowie poczuli się na tyle pewnie, by w eliminacjach spokojnie wykonać telemark. Tym samym już w ocenianej serii doszło do rzadko spotykanej sytuacji w skokach. Żaden z 68 zawodników nie otrzymał od sędziów więcej niż 54 punkty za styl. Maksymalna liczba to 60 "oczek".
Jedynie dwóch skoczków potrafiło wykonać niezły telemark i dostać od przynajmniej trzech sędziów po 18 punktów. Mowa o Dawidzie Kubackim (2. miejsce) i Niemcu Piusie Paschke (10. lokata). Reprezentant Polski lądował daleko na 128. metrze. Z kolei Niemiec skoczył 124 metry. Tym większe zatem słowa uznania dla nowotarżanina, że zdecydował się na wykonanie telemarku. To mocno zaprocentowało, bowiem Kubacki przegrał z triumfatorem kwalifikacji Jewgienijem Klimowem zaledwie o 1,4 punktu, mimo że skoczył 9 metrów bliżej. Rosjanin za skok na 137. metr otrzymał jednak zaledwie 48 punktów od sędziów.
W sobotę i niedzielę noty za styl mogą zatem odegrać dużą rolę. Ci skoczkowie, którzy szybciej poczują się pewnie na zeskoku w Wiśle i tak jak Kubacki czy Paschke zdecydują się na wykonanie telemarku, mogą mieć sporą przewagę nad rywalami. O przełamanie u wielu skoczków nie będzie jednak łatwo. Zarówno przed drużynówką jak i konkursem indywidualnym mają jeszcze tylko po jednym skoku próbnym. Czy to wystarczy? Odpowiedź poznamy już niedługo.
Początek konkursu drużynowego w Wiśle w sobotę o 16:00. Zmagania indywidualne rozpoczną się dzień później o 15:00. Relacje na żywo oraz podsumowanie konkursów na WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Dawid Kubacki liderem Polaków. "Ufam trenerowi i realizuję jego plan"