Kuriozum w świecie skoków narciarskich. Znany Austriak zmagał się z lękiem wysokości

WP SportoweFakty / Agence Zoom / Na zdjęciu od lewej: Andreas Widhoelzl, Adam Małysz i Risto Jussilainen
WP SportoweFakty / Agence Zoom / Na zdjęciu od lewej: Andreas Widhoelzl, Adam Małysz i Risto Jussilainen

Choć przynajmniej w teorii skakanie na nartach wymaga wielkiej odwagi, były reprezentant Austrii Andreas Widhoelzl udowodnił, że można się im poświęcać, mając lęk wysokości.

W tym artykule dowiesz się o:

Skoki narciarskie to jedna z najbardziej widowiskowych i efekciarskich dyscyplin sportu. Uprawiający ją zawodnicy budzą podziw i uznanie tysięcy kibiców. Są gibcy, zwinni, zdyscyplinowani, a przede wszystkim nieprzeciętnie odważni.

O tym ostatnim przekonał się każdy, kto skocznię narciarską miał okazję zwiedzić "od kuchni", czyli od góry. Nie trzeba wdrapywać się na Letalnicę (HS215) czy kolosa w Vikersund - niektórym wystarczy wycieczka na Aigner Schanze w Hinzenbach, by dostać gęsiej skórki, zawrotów głowy i kołatania serca. 

Choć wydaje się to absurdalne, lęk wysokości nie odbiera szansy na zostanie skoczkiem narciarskim. Co więcej - historia pokazała, że mając akrofobię można wygrać Turniej Czterech Skoczni, zostać medalistą mistrzostw świata, igrzysk olimpijskich i skokiem na odległość 231 metrów ustanowić rekord życiowy. Dowód? Andreas Widhoelzl i jego sportowy dorobek.

- Może to dziwnie zabrzmi, że jako skoczek narciarski mam lęk wysokości. Dokładniej mówiąc: jako lotnik narciarski, dla którego skocznia nigdy nie jest za duża, a lot wystarczająco długi (...) Ale to prawda - mam lęk wysokości. Kiedy będąc wysoko patrzę w dół, w żołądku robi mi się dziwnie i dostaję mdłości. Gdy muszę wspinać się na górę skoczni, nie mogę spojrzeć na dół. Z nartami na ramionach chce pokonać schodki tak szybko, jak to możliwe. Ale za szybko też nie mam odwagi. Przecież nie mam pewności, że to wszystko wytrzyma - pisze w swojej autobiografii "Mein Hoehenflug" Widhoelzl.

ZOBACZ WIDEO Austriacy zadowoleni ze swoich skoków. "Poprzedni sezon nie był dla nas udany"

Szczere wyznanie byłego zawodnika wprawia w osłupienie. On sam też zdaje sobie sprawę, jak abstrakcyjne jest bycie skoczkiem narciarskim, a zarazem odczuwanie lęku przed wysokością.  - Wiem, że ten strach jest irracjonalny, ale przez głowę przechodzą mi najdziwniejsze myśli. Wyobrażam sobie, że pęka umocowanie albo zawala się cała wieża. Moje odczucia są silniejsze niż rozsądek - tłumaczy Austriak.

Ze względu na swoją uciążliwą przypadłość Widhoelzl nie lubił też latać samolotem. Znalazł jednak możliwie nieszkodliwy sposób, który nieco niwelował nieprzyjemne uczucie. - Często przed startem byłem zlany potem i musiałem załagodzić mój strach jednym piwem. Zawsze cieszyłem się, gdy kończył się sezon i wiedziałem, że aż do lata nie będę musiał wsiadać do samolotu - wyjaśnia. Do lata, bo jego ulubione wakacyjne destynacje były nieosiągalne drogą lądową.

Potężny dyskomfort Austriak odczuwał też podczas wspinaczki w górach, która była jednym z elementów zgrupowania ówczesnej kadry B. Aż trudno uwierzyć, że wychowany w sercu Alp skoczek nigdy wcześniej się nie wspinał. Konieczność wdrapywania się na nietrudną technicznie ścianę Widhoelzl wspomina jako istny horror.

Jak to jest zatem możliwe, że osoba cierpiąca na akrofobię przez kilkanaście lat skakała na nartach? - Patrząc z wysokiego punktu pionowo w dół czułem się bardzo nieswojo. Za to spoglądanie w dół wzdłuż skoczni nigdy było dla mnie problemem. Wsuwam narty w tory rozbiegu, a potem odbijam się od progu bez mrugnięcia okiem. Kibicom może się to wydawać szalone - rzucać się w przepaść i lecieć w powietrzu ponad 100, no dobrze, ponad 200 metrów. Mnie to nigdy nie napędzało strachu, zawsze natomiast sprawiało przyjemność. Im dalej, tym lepiej! - puentuje Tyrolczyk.

Kilka lat po tym, jak Andreas Widhoelzl zakończył karierę (miało to miejsce 15 marca 2008 roku w Planicy) w świecie skoków narciarskich pojawił się inny zawodnik, który również cierpi na lęk wysokości. Mowa o Danielu Tande z Norwegii. Podobnie jak Austriakowi, akrofobia nie przeszkodziła Tandemu w znalezieniu się w ścisłej, światowej czołówce.

Źródło artykułu: