Końcówka pierwszej serii niedzielnego konkursu w Zakopanem, zamiast wzbudzić mnóstwo pozytywnych emocji, związanych z polskimi skoczkami oraz liderującym w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Ryoyu Kobayashim, okazała się negatywnym zaskoczeniem.
Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch, a potem wspomniany Japończyk, zanotowali słabe próby. Szczególnie Stoch, który nawet nie zakwalifikował się do drugiej serii.
Zawodnicy sami nie byli pewni, co się stało, czy była to wina warunków, a może ich błędów? Kubacki uważał, że spóźnił swój skok. - W tej chwili nie wiem, co się wydarzyło. To wyjątkowa sytuacja, nie było wiatru, pomiary na to nie wskazywały. Czterech zawodników z końcówki lądowało bardzo blisko - tłumaczył po konkursie Stefan Horngacher w rozmowie z TVP Sport.
- Nie były to skoki, które by spowodowały, żeby mieli zająć niskie miejsca. Były to poprawne, choć może nie błyskotliwe próby, a przecież Kamil Stoch nawet się nie zakwalifikował do II serii. Jestem zadowolony z tego, co pokazali Piotr Żyła i Jakub Wolny, a także Stefan Hula. Będzie czas na analizę - dodał trener polskich skoczków.
Choć kibice stworzyli niesamowitą atmosferę, zawodnicy nie dorównali im wynikami. - Weekend w Zakopanem nie był tym razem tak magiczny, jak w poprzednich latach. Jestem rozczarowany po tym, co wydarzyło się w Predazzo (dwóch Polaków uplasowało się na podium - przyp. red.). Szkoda, że dobrych skoków w seriach próbnych nie udało się powtórzyć w konkursach - przyznał Horngacher.
W niedzielnych zawodach triumfował rodak trenera polskich skoczków. - Stefan Kraft jest świetnym skoczkiem i potwierdził, że jego forma wzrasta. Będzie liczył się podczas MŚ w Austrii - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Kubacki kolekcjoner rekordów skoczni. "Dwie sztuki do żadna kolekcja"
Stoch zrobił jemu miejsce w 30.