W ciągu najbliższych kilku lat na skoczniach w Zakopanem będą toczone prace modernizacyjne. Oznacza to, że wielu skoczków znów nie będzie miało komfortowych warunków do treningów. To nie pierwsza tego typu sytuacja, bo w poprzednich latach również toczyły się na nich remonty. - Spokojnie w Zakopanem trenowaliśmy przez rok. Mogliśmy skakać w lecie i na śniegu, ale co z tego, jeśli znowu czeka nas kilka lat przerwy. Oby nie kilkanaście... - mówi w rozmowie z TVP Sport Józef Jarząbek, trener z TS Wisły Zakopane.
Czytaj także: 7-metrowy bałwan dla Dawida Kubackiego. Skoczek spotkał się z młodzieżą
Teraz znów prowadzenie zajęć nie będzie tak komfortowe. - Wtedy jeździliśmy na treningi do Szczyrku (z Zakopanego około 120 km). Część zawodników chciała się jednak uczyć. Mieliby duże zaległości w szkole. Musieliśmy to ograniczyć. Wyjazdy wiązały się z kosztami. Jeśli już do nich dochodziło, wstawaliśmy o piątej rano. Jechaliśmy na dwa treningi. Za wstęp jednego zawodnika na obiekt płaciliśmy po trzydzieści cztery złote. Jedliśmy coś na miejscu. Czekaliśmy w samochodzie pomiędzy ćwiczeniami - opowiada Jarząbek.
Obecnie Polska jest bardzo mocna w skokach narciarskich, ale wiele osób obawia się o przyszłość. Utrudnione szkolenie młodzieży z pewnością nie wpłynie na to korzystnie. - Zainteresowanie skokami nadal jest duże, ale kłopoty to finansowanie. Drobne kwoty wpływają z urzędu miasta. Nie dzieje się dobrze. W Austrii trenerzy i zawodnicy mają do dyspozycji dwieście kompleksów. W Polsce jest... jeden w Szczyrku. Jest o czym myśleć, by za dziesięć lat było spokojnie - kontynuuje Jarząbek.
Skocznie mają być jednak remontowane stopniowo. Całość prac według planów zakończy się w 2021 roku. Koszt modernizacji wyniesie 45 milionów złotych.
Czytaj także: Zarobki polskich skoczków robią wielkie wrażenie. Milion przekroczony!
ZOBACZ WIDEO Trzeci weekend PŚ w skokach w Polsce? Hofer ocenił szanse