Skoki narciarskie. Plus i minus weekendu. Do przodu i w tył. Problemy i nadzieje polskiej kadry

PAP/EPA / URS FLUEELER / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / URS FLUEELER / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Za nami kolejny szalony weekend Pucharu Świata. Po raz pierwszy w tym sezonie doczekaliśmy się wygranej Polaka w konkursie indywidualnym. Engelberg uwypuklił też problemy Biało-Czerwonych.

[b]

PLUS.[/b] Kamil Stoch przyzwyczaił kibiców do tego, że rozpędza się powoli. Najlepiej świadczy o tym fakt, że sobotnie zwycięstwo w Engelbergu jest dopiero piątym w jego karierze (spośród 34), które odniósł w pierwszej fazie sezonu - przed nowym rokiem. W sobotę w końcu widzieliśmy w jego próbach tak potrzebny automatyzm: cztery skoki i każdy z nich nie gorszy niż 136 metrów.

W niedzielę nie było już tak dobrze, ale pamiętajmy, że Stoch w drugiej serii miał zdecydowanie najgorsze warunki spośród czołówki. Jak sam przyznał, nie ustrzegł się błędów, ale wystarczyło to, aby po raz kolejny znaleźć się w czołowej dziesiątce. Trzykrotny mistrz olimpijski przesunął się tym samym do grona faworytów Turnieju Czterech Skoczni. Przed Engelbergiem z pewnością do niego nie należał.

Czytaj także: Skoki narciarskie. Turniej Czterech Skoczni. Znamy skład reprezentacji Polski

Szczególnie cieszy, że Kamil Stoch poprawił prędkości najazdowe, które często bywały jego problemem. Skoczek z Zębu potrafił wygrywać wtedy, kiedy był wolniejszy od rywali, więc jeśli na dobre ustabilizuje także ten element, to automatycznie przełoży się na odległości. Jak zaznaczył Adam Małysz, chodzi tu nawet o 5-10 metrów.

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. PZN nie zapłacił ani złotówki za nowe buty. "Na badania jest specjalny grant"

MINUS. Plusy nie mogą przysłonić nam jednak minusów, a tych w polskiej kadrze nie brakuje. Po Engelbergu trudno wyróżnić jakiegokolwiek skoczka poza Kamilem Stochem. Przejdźmy po kolei:

Klemens Murańka - wziął udział w siedmiu konkursach PŚ w sezonie 2019/20 i tylko raz zdołał zdobyć punkty do klasyfikacji generalnej - w Klingenthal. Po bardzo dobrym lecie liczyliśmy na zdecydowanie więcej w jego wykonaniu. Tymczasem Murańka nie przekonał do siebie trenera Doleżala, nie obronił się wynikami, a w konsekwencji zabrakło dla niego miejsca w kadrze na Turniej Czterech Skoczni.

Jakub Wolny - w jego wypadku możemy mówić o największym regresie. Póki co w niczym nie przypomina skoczka, który regularnie punktował w poprzednim sezonie i zajmował nawet miejsca w TOP 10. W sobotę nie przebrnął nawet przez kwalifikacje, a to nie przydarzyło mu się od ponad roku. W niedzielę kwalifikować się nie musiał (kwalifikacje zostały odwołane), a i tak zajął 52. miejsce w 63-osobowej stawce.

Stefan Hula - w Engelbergu wykonał plan minimum. W obu konkursach zajął 25. miejsce i zwyciężył rywalizację o miejsce w składzie na Turniej Czterech Skoczni. Niejednokrotnie udowadniał jednak, że stać go na więcej. Najlepiej sytuację podsumowuje natomiast fakt, że Hula (najstarszy członek kadry) ma więcej punktów w klasyfikacji PŚ, niż dwóch najmłodszych razem wziętych (Wolny i Murańka).

Maciej Kot - w Engelbergu przedłużył passę konkursów bez punktów PŚ do trzech. Nie zapunktował ani w sobotę, ani w niedzielę. Na koncie i tak ma już więcej "oczek" niż w poprzednim sezonie, ale przypomnijmy, że cykl 2018/19 był dla niego totalnie nieudany. Teraz utknął w przeciętności i trudno będzie mu ją przełamać. Poprzedni sezon pokazał, że niełatwo wyjść na prostą.

Piotr Żyła - w sobotę ósmy, w niedzielę 33. Drugiego dnia miał jednak najgorsze warunki w stawce i poniekąd był skazany na porażkę. W jego przypadku jakiekolwiek problemy tkwią w głowie, a nie w samej technice skoku. Żyła potwierdził to już w konkursach, w których zajmował wysoką lokatę po pierwszej serii, ale w drugiej nie wytrzymywał ciśnienia. Ten problem ciągnie się za nim już długo - jeśli go przezwycięży, będzie w stanie regularnie zajmować miejsca w czołowej dziesiątce.

Dawid Kubacki - przed sezonem 2019/20 to jego częściej wymieniało się w gronie faworytów, niż Kamila Stocha. Na siedem konkursów Kubacki jednak tylko dwa razy znalazł się w TOP 10, a trzy ostatnie to stały regres: 14. miejsce w Klingenthal, 22. w sobotnich zmaganiach w Engelbergu i 47. w niedzielnych zawodach. Trener Doleżal stoi przed dużym wyzwaniem w przypadku Kubackiego.

Czytaj także: Skoki narciarskie. Puchar Świata Engelberg 2019. Kibice rozczarowani. "Konkursy straciły magię"

Komentarze (0)