Kiedy kilkanaście miesięcy temu wychowankowie zagórskiego klubu Sokół postanowili sami poprawić swoją niewesołą rzeczywistość, zdawało się, że otrzymanie niezbędnego wsparcia jest tylko kwestią czasu. Ich oczekiwania nie były wygórowane: marzyli przede wszystkim o zakupie busa.
Własny środek lokomocji, a co najważniejsze - o odpowiednich gabarytach - miał ułatwić dotarcie na zawody i zaoszczędzić trudów, z jakimi nierzadko wiązała się podróż z niezbędnym sprzętem.
- Nie zawsze 2,5-metrowe narty da się wnieść do pociągu czy autokaru. Dotychczas, aby uczestniczyć w zawodach, klub musiał przeważnie wynajmować busa i za niego płacić. Własny samochód pozwoli nam częściej trenować na większych obiektach mniejszym kosztem - tłumaczył wtedy Dawid Groszek, jeden z wychowanków zagórskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Nikt nie stawiał na sukces Dawida Kubackiego w TCS. "Pozazdrościć charakteru"
By zebrać środki na kupno pojazdu, młodzi skoczkowie założyli specjalną zbiórkę. Okazuje się jednak, że choć media nagłośniły ich apel, odzew i wsparcie nie były wystarczające. - Od ponad roku prowadzona jest zbiórka, jednak niestety nadal nie przyniosła ona oczekiwanych rezultatów. Na dzień dzisiejszy mamy zebrane blisko 7 tysięcy złotych, ale to nie jest wystarczająca ilość pieniędzy, aby zakupić busa czyli zrealizować główny cel zbiórki - mówi ze smutkiem Groszek.
Czytaj także: Puchar Świata. Skoki narciarskie mają poważny problem. Jest jednak rozwiązanie
Skoczkom nie udało się także znaleźć sponsora, który zdecydowałby się przez dłuższy czas wspierać ich rozwój. Pomocną dłoń wyciągnęło do nich jedynie kierownictwo lokalnego hotelu, Hotel**** Nafta Krosno, wspomagając latem w organizacji klubowych zawodów w Zagórzu.
Utrudniony dojazd na zawody i treningi, oraz kłopot z brakiem odpowiedniego sprzętu, z którym również borykają się wychowankowie klubu - jego zakup niejednokrotnie muszą finansować sami - sprawia, że przepaść pomiędzy nimi a ich rówieśnikami należącymi do klubu ze Szczyrku czy Zakopanego, jest wręcz niemożliwa do przeskoczenia.
- Aby myśleć o zawodach trzeba najpierw oddać skoki na śniegu, a na chwilę obecną skoki na śniegu ma za sobą tylko czterech zawodników uczących się w SMS Szczyrk. My, trenujący jedynie w klubie, nie mieliśmy okazji do odbycia treningu na skoczni. Nasza skocznia jest nieprzygotowana, a niestety warunki pogodowe nie pozwalają na jej przygotowanie. Wyjazd na inne gotowe obiekty jest dopiero przed nami - tłumaczy 19-latek.
Czytaj także: Skoki. Pięciu Polaków w składzie na zawody Pucharu Kontynentalnego w Klingenthal
Ci zawodnicy, którzy zdani są jedynie na treningi organizowane przez klub, nieśmiało i po cichu liczą na start w drugiej edycji zawodów z cyklu Lotos Cup (w pierwszej edycji brała udział jedynie wspomniana czwórka skoczków, będących uczniami SMS Szczyrk). Choć na skoki na śniegu muszą jeszcze trochę poczekać, nie marnują czasu. Trenują "na sucho". Według planu stworzonego przez ich trenera.
Paradoksalnie jednak trudności, z jakimi muszą mierzyć się wychowankowie ostatniego funkcjonującego na Podkarpaciu klubu, w żaden sposób nie zniechęcają najmłodszych do spróbowania swoich sił na skoczni. Choć nie udało się osiągnąć celu zbiórki, Dawid Groszek, który ją utworzył, dostrzega pozytywne strony tego przedsięwzięcia.
- Jako plus tego pomysłu można uznać większe zainteresowanie wśród dzieci i młodzieży. Mimo że sytuacja klubu jest ciężka, jest coraz więcej chętnych osób do trenowania. Rodzice dzwonią do trenerów i pytają czy mogą przywieźć dziecko, więc się kręci - puentuje ze śmiechem.
Skoczków z ZKN Sokół można wesprzeć tutaj.