Puchar Świata. Skoki narciarskie mają poważny problem. Jest jednak rozwiązanie

PAP/EPA / KARL-JOSEF HILDENBRAND / Na zdjęciu kompleks skoczni w Oberstdorfie
PAP/EPA / KARL-JOSEF HILDENBRAND / Na zdjęciu kompleks skoczni w Oberstdorfie

Globalne ocieplenie, a co za tym idzie coraz słabsze zimy w Europie już są dużym problemem dla skoków narciarskich. Niestety, będzie jednak tylko gorzej. Czy dyscyplina przetrwa, kiedy nie będzie naturalnego śniegu? Są na to spore szanse.

W tym artykule dowiesz się o:

W sezonie 2019/2020 odbyło się 15 konkursów Pucharu Świata w 10 różnych miejscowościach. Tylko w  dwóch - w Kuusamo i Niżnym Tagile  - organizatorzy nie musieli martwić się o naśnieżenie skoczni. W Finlandii i Rosji śniegu było pod dostatkiem.

W pozostałych miejscowościach organizatorzy musieli sztucznie naśnieżać obiekt (jak np. na inaugurację sezonu w Wiśle) lub zwozić śnieg z wysokich partii gór. Później nie było łatwo utrzymać tej białej pokrywy na zeskoku skoczni, ponieważ temperatury powietrza, zwłaszcza w dzień, były plusowe, a pojawiały się także opady deszczu.

Czytaj także: Szymon Łożyński: Wróciły czasy Stefana Horngachera

Mijają kolejne dni, a sytuacja wcale nie jest lepsza. Już w styczniu, gdzie jeszcze kilka lat temu w górskich miejscowościach w tym miesiącu były srogie zimy, nadal są problemy ze śniegiem. W dniach 17-19 stycznia skoczkowie mają rywalizować w Titisee-Neustadt, a jeszcze kilka dni temu Niemcy obawiali się, że drugi sezon z rzędu nie będą w stanie przygotować skoczni. Śnieg nie pada, temperatury bardziej przypominają te wiosenne, niż zimowe.

ZOBACZ WIDEO: Michal Doleżal może spać spokojnie po triumfie Dawida Kubackiego? "Z ocenami wstrzymajmy się do Planicy"

Ostatecznie jednak Niemcy znów - jak w 68. Turnieju Czterech Skoczni - zwiozą śnieg z wyższych partii gór i przygotują obiekt. Zawody, jak w większość w tym sezonie, z prawdziwą zimową scenerią będą miały jednak mało wspólnego. Niestety do takiego obrazka (śnieg tylko na skoczni) musimy się przyzwyczaić.

Co więcej, w kolejnych latach może być jeszcze gorzej. Ze względu na globalne ocieplenie zimy w Europie raczej będą jeszcze słabsze niż obecna. Organizatorom konkursów Pucharu Świata nadal pozostanie produkować armatkami sztuczny śnieg albo zwozić naturalny z bardzo wysokich partii gór. Oczywiście takie przygotowanie skoczni pochłania zdecydowanie więcej czasu i przede wszystkim bardzo dużo kosztuje.

Czytaj także: Kubacki znów na podium! Kapitalny konkurs Polaków w Predazzo!

Za kilka lat organizatorom może przestać opłacać się przygotowywanie na siłę obiektów na Puchar Świata. Już w tym sezonie organizatorzy inauguracji cyklu w Wiśle podkreślali, że koszty przygotowania zawodów w listopadzie są ogromne. Dlatego FIS musi stawić czoła problemowi coraz słabszych zim.

Akurat w skokach narciarskich bez śniegu też można przeprowadzać zawody. Przecież latem skoczkowie rywalizują w Grand Prix na skoczniach pokrytych zielonym igielitem. Nie można wykluczyć rozwiązania, że za kilka lat organizatorom PŚ nie pozostanie nic innego jak, także zimą, skakać na igielicie. Być może znalazłaby się firma, która wyprodukowałaby biały igielit, który byłby namiastką naturalnego śniegu i był zabezpieczeniem dla skoczni na wypadek, gdyby nie spadł prawdziwy śnieg.

Organizatorzy mogliby oszczędzić, gdyby zainwestowali w nowy igielit. Z jednej strony zawody nie byłyby uzależnione od dynamicznych zmian pogody, z drugiej uniknięto by wydatków związanych z produkcja sztucznego puchu lub przywożeniem go z wyższych partii gór.

Mało realny jest natomiast scenariusz, żeby wybudować skocznię w hali. To byłby duży wydatek. Poza tym trudno wyobrazić sobie duży obiekt w pomieszczeniu. Skoki narciarskie to jednak sport na powietrzu i tego nie należy zmieniać. Jeśli jednak dyscyplina ma przetrwać, to obok coraz słabszych zim nie można przejść obojętnie i trzeba szukać innych rozwiązań (np. igielit), które pozwolą utrzymać Puchar Świata w obecnym kształcie.

Źródło artykułu: