Piąte miejsce Polaków w konkursie drużynowym nie jest problemem. Problemem jest to, że czwartym skoczkiem w zespole był zawodnik, który nie przebrnął kwalifikacji. Kwalifikacji rozgrywanych na własnym obiekcie.
Kwalifikacji, w których Polacy wystawili dziewięciu skoczków, bo nie zebrała się dwunastka, która byłaby gotowa skakać w Pucharze Świata. A i tak z tej dziewiątki awansowało pięciu. To wszystko w kraju zakochanym w skokach. W kraju, w którym pod narty kadrowiczów dmuchają miliony Polaków.
Kubacki w dobrym humorze po drużynówce w Zakopanem. "Potrzebujemy więcej metrów" >>
Kiedy było widać zdecydowany rozwój skoków w Polsce i skuteczne wykorzystanie szału na Małysza i Stocha, można było ufać, że przyszłość jest zabezpieczona. Progres jednak się skończył. Mamy fantastycznych Dawida Kubackiego i Kamila Stocha, który, gdyby tylko chciał, mógłby... przestać skakać. Osiągnął niemal wszystko, co było do osiągnięcia.
ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Ewy Bilan-Stoch. "Ta przygoda, to coś niesamowitego"
To, że kadrowicze nie wywalczyli podium na własnej skoczni, można uznać za symbol obecnego stanu polskich skoków. W najlepszym wypadku - jego ponurą prognozę. I podkreślę - wyniki można osiągać różne. Gorzej z możliwością rotowania zawodnikami. A właściwie jej brakiem.
Niedawno usłyszałem od jednego z dziennikarzy, że na pewno niebawem "wyskoczy", któryś z młodych zawodników. Np. Pilch, Wąsek czy wspomniany już Wolny. Dziennikarze mogą prognozować. Tutaj mamy jednak do czynienia z wróżeniem. To diametralna różnica. A po drugie - 19- i 20-latkowie to nie są zawodnicy stanowiący nadzieję na przyszłość. To jest nasza nadzieja na teraz.
Światełkiem w tunelu można nazwać szeroki nabór do klubów. Dzieci uczących się skakać faktycznie jest sporo. Problemem polskich skoków jest więc fakt, że nie docierają oni do wieku seniorskiego. Pasję zabijają problemy finansowe, których nie da się przeskoczyć. Stypendia, siłą rzeczy, otrzymują nieliczni, a rodzice nie zawsze są w stanie utrzymać swoich dorosłych już synów.
W sobotę wprost zapytałem Adama Małysza o rozwiązanie tego problemu. Diagnoza jest tylko pierwszym krokiem do uzdrowienia. I przyznaję, że miło się zaskoczyłem. Dyrektor-koordynator w Polskim Związku Narciarskim powiedział, że zawodnicy powinni mieć możliwość zarobkowania w wojsku czy policji. Wzorem Zachodu. Wtedy odpada problem finansowy, a w razie niepowodzeń sportowych, jest możliwość kontynuowania pracy z wynagrodzeniem od państwa.
Niemcy Horngachera najlepsi. Polacy poza podium. Kubacki nie ma już rekordu skoczni! >>
Rozwiązanie wydaje się trafne. Podobno zaczęły się wstępne nieśmiałe rozmowy na ten temat. Teraz o sprawie nie można zapominać. Mamy w związku znakomitego specjalistę - w praktyce i teorii. Jeśli nie zmarnujemy tego potencjału, kolejne lata mogą być obfite w plony. Nawet jeśli uwzględnimy przerwę w dopływie talentów.
Dawid Góra z Zakopanego