PLUS. Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Piotr Żyła - wszyscy trzej w sezonie 2019/20 wygrywali już zawody Pucharu Świata. W miniony weekend, w Rasnovie, żaden nie znalazł się na podium, ale nie jest to szczególny powód do zmartwień. Kubacki spisał się na tyle dobrze, że wyprzedził Ryoyu Kobayashiego w klasyfikacji generalnej PŚ. Stoch zakończył weekend bardzo dobrą próbą, która otworzyła mu drzwi do miejsca w pierwszej "10" sobotnich zmagań. Żyła był jakby nieobecny, ale on już tak ma - świetne skoki przeplata gorszymi próbami.
Powody do zadowolenia dostarczyli natomiast zawodnicy z zaplecza. Klemens Murańka punktował w sobotę, z kolei Aleksander Zniszczoł dokonał tej sztuki w obu konkursach. W sumie ma na koncie cztery kolejne konkursy z punktami PŚ - to pierwsza taka seria w jego karierze. Liczyliśmy na nieco więcej w przypadku Jakuba Wolnego, ale na większym obiekcie powinno być znacznie lepiej.
To nie koniec pozytywów, bo wiele radości w Pucharze Kontynentalnym dostarczył kibicom Maciej Kot, który wygrał oba konkursy w Predazzo. Kot z pewnością potrzebował takiego momentu - zwycięstwo w obu zawodach pokazuje, że jego bardzo dobre skoki nie są przypadkiem. 28-latek wyeliminował błędy, z którymi walczył przez bardzo długi czas (WIĘCEJ) i choć jeszcze nie zobaczymy go podczas PŚ w Lahti, na Raw Air i w czasie mistrzostw świata w lotach możemy mieć z niego sporo radości.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot krytycznie o szkoleniu młodych skoczków. "Przepaść sprzętowa jest ogromna. Nie ma zaplecza"
Jaki z tego wniosek? W ostatnich tygodniach bardzo często mówiło się o tym, że Polakom brakuje czwartego do drużyny. Teraz kandydatów mamy przynajmniej dwóch (Wolny i Kot), a w razie czego jest jeszcze Zniszczoł. To zwiększa rywalizację w kadrze i może dać pozytywny efekt w ostatnich tygodniach PŚ, a szczególnie w trakcie mistrzostw świata w lotach, które będą wieńczyć sezon.
MINUS. Stefan Horngacher może być zadowolony z postawy swoich podopiecznych w pierwszym roku jego pracy w Niemczech, ale niewątpliwie rysą jest bardzo słaba postawa Richarda Freitaga. 28-latek zdobył zaledwie 37 "oczek" do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a po raz ostatni punktował w Niżnym Tagile, czyli jeszcze na początku grudnia.
Horngacher zbudował Karla Geigera, Piusa Paschke, w sobotę po raz pierwszy w karierze na podium PŚ stanął Constantin Schmid, ale austriacki trener nie znalazł klucza do formy Freitaga. Jakby tego było mało, Niemiec w miniony weekend rywalizował w Pucharze Kontynentalnym w Predazzo i dwukrotnie zajmował miejsca w trzeciej dziesiątce. Wszystko wskazuje na to, że sezon 2019/20 jest już dla niego stracony.
Czytaj także: Saneczkarstwo. Polacy na podium Pucharu Świata. Historyczny wynik polskiej dwójki