To miał być znakomity konkurs dla Polaków, ale końcowy wynik chyba przebił nasze oczekiwania. Biało-Czerwoni wytrzymali nerwowo zawody, a dwaj pozostali faworyci przegrali z emocjami. Zawiódł zwłaszcza Halvor Egner Granerud. Po sobotnich kwalifikacjach i niedzielnej serii próbnej, wydawało się, że na Bergisel Norweg będzie nie do pokonania.
W pierwszej serii jednak zawiódł. Nie miał idealnych warunków, ale nie były też bardzo złe. Przy optymalnej próbie poleciałby zdecydowanie dalej niż 116,5 metra. Co zatem stało się przy pierwszym skoku Norwega?
- Przy wybiciu ciało za bardzo poleciało mu do przodu. Odbicie skoczka wygląda tak, jakbyśmy z lekkiej łódki oddalonej metr od brzegu, chcieli wyskoczyć na brzeg. Jeśli ktoś odepchnie się w kierunku brzegu, to łódka mu się usunie spod nóg. Tak samo jest z wybiciem. Musi ono być prostopadłe. Granerudowi to odbicie uciekło, próg się usunął i przez to nie miał prędkości, żeby potem odlecieć dalej. W warunkach jakie miał, przy dobrym skoku, poleciałby lepiej. Być może mamy u niego pierwsze objawy obniżki formy - analizuje dla WP SportoweFakty Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana pokoleniowa w polskim sporcie? "Świątek, Zmarzlik i Błachowicz przerośli swoich mistrzów"
To jednak problem Norwegów. My możemy cieszyć się z fantastycznej formy Kamila Stocha i Dawida Kubackiego. Stoch po dwóch znakomitych próbach stylowo i odległościowo wygrał na Bergisel. Został nowym liderem 69. TCS. Wyprzedza o 15 punktów wicelidera Dawida Kubackiego, który w niedzielę był trzeci. Na 3. miejsce spadł Granerud, 15. w Innsbrucku, który do Stocha traci już 20 punktów.
- Kamil jest w pełni swojej formy. Do tego nie przeszkodziły mu warunki, bardzo lubi tę skocznię i to wszystko złożyło się na taki wynik. Odbicie w obu seriach miał bardzo dobre. W Bischofshofen formy na pewno nie straci. Co ważne, wygrał przy dość równych warunkach. Oczywiście w Innsbrucku zawsze te ruchy powietrza są trochę różne, ale konkurs na pewno nie był wypaczony przez wiatr. Jak na Bergisel było bardzo sprawiedliwie - podkreśla Apoloniusz Tajner.
69. Turniej Czterech Skoczni zakończy się w Bischofshofen. Na autostradzie do triumfu jest Kamil Stoch, ale wicelider Dawid Kubacki jeszcze się nie poddaje. Na kogo z tej dwójki stawia prezes PZN?
- Obaj są w świetnej formie, ale moim zdaniem minimalnie większe szanse ma Kamil. Bardzo realny jest jednak scenariusz, jeśli w Bischofshofen będą równe warunki, że Polacy nie oddadzą już dwóch pierwszych miejsc w turnieju - zapowiada.
Drugim z faworytów, który w niedzielę wypadł poniżej oczekiwań, był Karl Geiger. W pierwszej serii Niemiec skoczył zaledwie 117 metrów i był 30., tuż za 29. Granerudem. W finale obaj się poprawili. Norweg skoczył 127,5 metra i zajął 15. pozycję, a Geiger był 16. po finałowym skoku na 128,5 metra.
Finałowy konkurs 69. TCS w Bischofshofen odbędzie się w święto Trzech Króli, w środę 6 stycznia. Początek o 16:45. Dzień wcześniej odbędą się treningi i kwalifikacje.
Czytaj także:
Kamil Stoch lepszy od kolejnej legendy! Goni Adama Małysza
Wyśmienita sytuacja w klasyfikacji generalnej 69. TCS. Dwóch Polaków na czele!