[tag=48160]
Halvor Egner Granerud[/tag] miał ponad 10 punktów przewagi po pierwszej serii konkursu Pucharu Świata w Lahti i wszystko wskazywało na to, że zmierza po kolejnym triumf w tym sezonie. W drugiej rundzie musiał skoczyć około 123-124 metrów, aby zapewnić sobie wygraną.
Granerud skoczył fantastycznie, bo aż 137,5 metra. Zaledwie pół metra bliżej od rekordu skoczni, należącego do Johanna Andre Forfanga. Rzecz w tym jednak, że lider Pucharu Świata nie zdołał ustać tego skoku, upadł, a w konsekwencji dostał bardzo niskie noty: dwa razy 8,5 i trzy razy 9. W sumie tylko 26 punktów za styl (na 60 możliwych).
To przekreśliło szansę Norwega na wygraną. Graneruda zabrakło nawet na podium, bo ostatecznie zakończył zmagania na czwartym miejscu. Triumfował jego kolega z drużyny, Robert Johannson, przed Karlem Geigerem i Markusem Eisenbichlerem.
- Baliśmy się kontuzji, bo skoczył trochę za daleko. Udało mu się wstać o własnych siłach - to najważniejsze - powiedział trener Norwegów, Alexander Stoeckl dla telewizji NRK.
- Jestem wkurzony, to bardzo przykre. Będę miał okazję, aby zapytać dobrych norweskich sędziów o wyjaśnienie, za co odjęto mi aż 34 punkty. Może nie znam zasad wystarczająco. Myślałem, że w takim wypadku zawsze dostaję się notę 11. Próbowałem utrzymać się na nogach, ale nie miałem szczęścia - skomentował Granerud.
Czytaj także:
- PŚ w Lahti. Wzrosła strata Polaków w Pucharze Narodów. Norwegowie uciekają
- Puchar Świata. Słabszy występ Polaków w Lahti odbił się na lokatach w klasyfikacji generalnej
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Na taką drużynę czekaliśmy od lat? "Zawsze patrzyłem z zazdrością na Norwegów"