Klemens Murańka zachwycił w piątkowych kwalifikacjach w Willingen, ustanawiając nowy rekord skoczni (153 metry - zobacz jego skok). Jeszcze przed tygodniem zabrakło go w składzie na Puchar Świata w Lahti. Został, by spokojnie trenować i wygląda na to, że treningi przyniosły oczekiwany efekt.
- Klimek pokazał w dwóch skokach na co go stać. Zostawał w domu żeby potrenować, potrzebował spokojnie poskakać i widzimy, że to było korzystne - przyznał trener Michal Doleżal w rozmowie z serwisem skijumping.pl.
Bardzo daleko na skoczni Muhlenkopfschanze skakał także Andrzej Stękała - 150 metrów na treningu i 152 metry w kwalifikacjach - uzyskał w nich najwyższą notę. To skoki, które bardzo cieszą sztab szkoleniowy reprezentacji Polski, ale w pewnym stopniu też martwią, bo skok w okolice 150 metra jest już sporym obciążeniem dla zawodnika.
ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald w Zakopanem poznał niezwykłą osobę. "To było genialne!"
- Było dość niebezpiecznie ze względu na dalekie skoki, tym bardziej, że przychodziły podmuchy. Skoki poza 150. metr to już trochę za daleko - stwierdził Doleżal.
Po piątkowych seriach najwięcej niepokoju wśród kibiców budzi postawa Kamila Stocha, który w kwalifikacjach znalazł się dopiero pod koniec trzeciej dziesiątki. Szkoleniowiec jednak uspokaja. - Problem jest z pozycją dojazdową. Popatrzymy na to razem, przeanalizujemy. Myślę, że poradzi z tym sobie.
W sobotę w Willingen odbędzie się pierwszy z dwóch konkursów indywidualnych. Początek o godzinie 16:00.
Czytaj także:
- Willingen Six. Andrzej Stękała wykonał pierwszy krok do wielkiej premii. Czterech Polaków w czołówce