To były sekundy. Fatalny upadek sprzed lat zahamował karierę młodego Norwega

PAP/EPA / FILIP SINGER / Thomas Aasen Markeng tuż po upadku w Klingenthal
PAP/EPA / FILIP SINGER / Thomas Aasen Markeng tuż po upadku w Klingenthal

Rozkręcał się z konkursu na konkurs. "Norwegowie znowu mają wielki talent" - krzyczały media. Lądowanie, rozjechanie nart, upadek i wyrok - uszkodzone więzadła. Thomas Markeng wraca na skocznię w Klingenthal, gdzie upadek wyhamował jego karierę.

Grudzień 2019 rok, Klingenthal. Zimowych warunków nie było. Wokół zielono, tylko na skoczni śnieg. Wiatr pozwalał jednak na skakanie. Thomas Aasen Markeng dostał szybko sygnał do startu. Wszystko wykonał jak zawsze. Pewne odepchnięcie od belki, złożenie do sylwetki najazdowej i ruszył w dół.

Wybił się pewnie, nakręcił biodrami, uzyskał wysoką parabolę lotu i leciał. Wszystko wyglądało dobrze aż do momentu lądowania. Poleciał na 131. metr. Chwila dekoncentracji, narta wylądowała na narcie i Markeng nie mógł już nic zrobić. Uderzył z impetem o zeskok i długo się z niego nie podnosił.

Później karetka, przejazd do szpitala, diagnoza i wyrok - uszkodzone więzadła i łękotka w lewym kolanie. Koniec startów na kilka dobrych miesięcy. Później długa rehabilitacja, mozolne odbudowywanie mięśni i metodą małych kroków odzyskiwanie pewności siebie i dobrego czucia na skoczni.

ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach

A wcześniej wszystko układało się jak w bajce. Norwegowie znów, niczym świetny magik, wprowadzili do Pucharu Świata wielki talent. Markeng błyszczał w rywalizacji z juniorami i szybko potrafił przenieść dobrą formę na zawody z seniorami. Od początku sezonu 2019/2020 skakał dobrze. Solidnie zapunktował na inaugurację. Później dwa razy był w ścisłej czołówce zajął 10. miejsce w Kuusamo i 5. w Niżnym Tagile. Pierwsze podium było o krok.

Upadek zaciągnął jednak hamulec ręczny na karierze Markenga. Nie poddał się. Przeszedł rehabilitację, przełamał strach po upadku na skoczni i znów zaczął startować w Pucharze Świata. Zaczął od 34. miejsca w Zakopanem. Później była już 19. lokata w Lahti. Do Willingen nie pojechał, ale na dwa indywidualne konkursy w Klingenthal znów znalazł się w składzie Norwegów.

- To były ciężkie miesiące, raz bardziej, a raz mniej wymagające. Cała sytuacja miała również dla mnie znaczenie edukacyjne - lepiej poznałem swoje ciało, mogłem w pełni zadbać o zdrowie przed powrotem. Widać to teraz w skokach z dobrymi wynikami - mówił niedawno Markeng, cytowany przez skiforbundet.no.

Talent ma wielki, może przez wiele lat zapewniać sukcesy Norwegom. Teraz z jak najlepszej strony będzie chciał pokazać się w Klingenthal i włączyć się jeszcze do walki o miejsce w reprezentacji na mistrzostwa świata w Oberstdorfie. Do tego potrzebuje jednak bardzo dalekich skoków na Vogtlandarenie.

Sobotnie i niedzielne zawody rozpoczną się o 14:30. Transmisja w TVP 1, Eurosporcie 1 i na WP Pilot.

Czytaj także:
Bez Michala Doleżala w Klingenthal. Znamy powody
Co się dzieje w skokach?! Kilka lat temu taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia

Komentarze (0)