Przed mistrzostwami świata w Oberstdorfie wydawało się, że Niemcy w drużynówce mogą się włączyć do walki o medal, ale raczej nie o złoto. Stefan Horngacher miał dwóch pewniaków w postaci Markusa Eisenbichlera i Karla Geigera, ale dwa pozostałe miejsca były niepewne. Przed mistrzostwami pogubił się Pius Paschke, a bardzo przeciętnie skakali Severin Freund, Constantin Schmid i Martin Hamann.
W sobotę cała czwórka - Paschke, Freund, Eisenbichler i Geiger - wzniosła się na wyżyny swoich możliwości i sięgnęła po złoto. Tego z pewnością nikt się nie spodziewał. Jeśli spojrzymy w indywidualne wyniki drużynówki, w pierwszej ósemce znalazło się aż trzech Niemców: Geiger, Eisenbichler oraz Paschke.
- To był niesamowity finał, niezwykle ekscytujący. Jestem naprawdę dumny z moich podopiecznych, skakali naprawdę dobrze i nie popełnili żadnych błędów - przyznał Horngacher w rozmowie z telewizją ZDF.
Horngacher docenił także Freunda, który teoretycznie miał być najsłabszym punktem ekipy, ale nie zawiódł kolegów. - Pracował nad tym występem przez całe lato i zawsze wiedział, że chce być w tym miejscu. Zrobił dzisiaj świetną robotę - przyznał Horngacher.
Dla skoczków mistrzostwa świata już się zakończyły. Z pewnością znakomicie wspominał je będzie Geiger, który zdobył medal we wszystkich czterech występach: złoto w drużynie i w mikście, srebro na skoczni normalnej i brąz na dużej.
Czytaj także:
- Wielki sukces czy niedosyt? Wojciech Fortuna nie ma żadnych wątpliwości
- Tata Dawida Kubackiego szczęśliwy po medalu syna. "Oglądaliśmy i biliśmy brawo"
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz o Piotrze Żyle. "On zaprzecza psychologii"