Najpierw przez trzy sezony Michal Doleżal był jednym z najważniejszych asystentów Stefana Horngachera w polskiej kadrze. Odpowiadał za kombinezony. Ze swojego zadania wywiązywał się świetnie. Polacy raz za razem zaskakiwali przeciwników sprzętem. Furorę robiły chociażby brązowe kombinezony.
Czech "dorastał" trenersko u boku Horngachera. Jego pracy przyglądali się dyrektor sportowy PZN Adam Małysz i prezes związku Apoloniusz Tajner. Doleżal zrobił na tyle dobre wrażenie, że szefowie federacji to właśnie jemu powierzyli dalsze prowadzenie kadry skoczków, gdy Horngacher wybrał ofertę Niemców.
- Opinie były wtedy różne. Niektórzy wątpili i dziwili się, że nie wzięliśmy szkoleniowca z głośniejszym medialnie nazwiskiem. Zrobiliśmy jednak dobre rozeznanie, byliśmy w stu procentach przekonani, że warto postawić na Michała i decyzja była trafiona. Tak samo było wcześniej z Łukaszem Kruczkiem i Stefanem Horngacherem - przyznał dla WP SportoweFakty Apoloniusz Tajner.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz wpadł na świetny pomysł. "Musiał mnie do tego przekonać"
Postawienie na Doleżala okazało się strzałem w dziesiątkę. Za kadencji Czecha polscy skoczkowie nadal są w ścisłej światowej czołówce. Co więcej, 43-letni trener lepiej niż jego poprzednik radzi sobie z zapleczem. W tym sezonie do mocnego Stocha, Żyły i Kubackiego dołączył także Andrzej Stękała. Postęp zrobili również Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka czy Paweł Wąsek.
Po dwóch latach lista sukcesów Michala Doleżala jest długa. Przede wszystkim za kadencji Czecha indywidualnym mistrzem świata został Piotr Żyła. Drużyna zdobyła dwa brązowe medale - w klasycznych MŚ i MŚ w lotach. Do tego dwa razy z rzędu Biało-Czerwoni wygrali Turniej Czterech Skoczni: w tym sezonie Kamil Stoch, w poprzednim Dawid Kubacki.
Świetne wyniki Polaków cieszą. Pojawiły się nawet spekulacje, że inne federacje będą chciały "podebrać" polskiej reprezentacji Michala Doleżala po 2022 roku, gdy wygaśnie jego obecny kontrakt. Nazwy konkretnych krajów jednak nie padły.
Stanowczo do tych spekulacji odniósł się Apoloniusz Tajner. - Dziennikarze niepotrzebnie podsycają te plotki. Nie ma po prostu takiego tematu. Nie dostajemy żadnych sygnałów z grupy. Takie dywagacje wprowadzają tylko zamęt, który tej kadrze nie jest w ogóle potrzebny - podkreślił prezes PZN.
Na pewno Michal Doleżal będzie przygotowywał polską kadrę do następnego, olimpijskiego sezonu. Co później?
- Wszystko funkcjonuje dobrze i nie ma potrzeby, żeby po sezonie olimpijskim coś zmieniać. Będę w Planicy i na miejscu razem z Adamem Małyszem i Michalem Doleżalem porozmawiamy o jego dalszej pracy u nas w kolejnych latach i jak będą wyglądały przygotowania do olimpijskiego sezonu. Współpraca układa się doskonale. Michał jest bardzo zadowolony z warunków finansowych, jakie ma u nas - zapewnia Apoloniusz Tajner.
- Jestem zadowolony z pracy, jaką wykonał w tym i poprzednim sezonie cały sztab szkoleniowy, prowadzony przez Michała. Jest świetna atmosfera, każdy wie, za co odpowiada i swoją pracę wykonują doskonale. Trenerzy znakomicie dogadują się z zawodnikami. Nie ma powodów, żeby cokolwiek w tej kadrze zmieniać - dodaje prezes PZN.
Przypomnijmy, że w niedawnym wywiadzie dla WP SportoweFakty również sam Michal Doleżal przyznał, że w Planicy odbędą się rozmowy na temat jego przyszłości w polskiej kadrze. - Na pewno odbędzie się spotkanie, w którym podsumujemy cały sezon. Być może wtedy porozmawiamy też o mojej i całego sztabu przyszłości. Najważniejsze, że mamy kontrakt na przyszły sezon i już możemy skupiać się na pracy przed igrzyskami olimpijskimi - podkreślił.
Czytaj także:
Znamy skład Polaków na finał Pucharu Świata w Planicy
Nietypowe marzenie na loty. Gitara nie od dziecka. Piotr Żyła oczami przyjaciela z kadry