O co konkretnie chodzi? O zbyt krótki rozbieg. Co prawda ma on wymaganą długość (68,5 metra według certyfikatu FIS), ale nie pozwala na solidne skakanie. Punkt K jest wręcz nieosiągalny.
Belka nie zmienia swojego położenia i cały czas jest najwyżej, jak to możliwe. To jednak nie pomaga. Podczas pierwszego zorganizowanego tam konkursu o Puchar Tatr żaden z uczestników nie doleciał do punktu K.
- Żeby nawet ci najbardziej utalentowani mieli szansę dolecieć do punktu K, muszą nie tylko skakać z najwyższej belki, ale jeszcze liczyć na mocny wiatr pod narty. Bez tego nie ma na niej szans na daleki lot - powiedział TVP Sport Jakub Kot.
Aktualnym rekordzistą obiektu jest Kacper Tomasiak, który skoczył na odległość 69,5 metra. Profil skoczni ma z kolei pozwalać spokojnie lądować zawodnikom nawet powyżej 75. metra. Wyliczył go komputerowy system certyfikowany przez FIS.
Wspomniał o tym Krzysztof Horecki, międzynarodowy homologant tego typu obiektów. - Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przedłużyć najazd, jeżeli po jeszcze jakimś czasie problem faktycznie okaże się nierozwiązany. Tylko że w szkoleniu dzieci chyba nie do końca chodzi o odległości? - zauważa.
Ten zwraca również uwagę na coś zupełnie innego, mianowicie na tory. - O ile mi wiadomo, tzw. "guzki", po których sunie latem narta, są plastikowe, a nie porcelanowe. Czyli najwolniejsze na rynku. Na to jednak ja wpływu nie miałem - dodał.
Ekspert zauważa, że zdecydowanie lepiej powinno być w okresie zimowy, gdzie tory będą pokryte lodem.
Mówi się, że na nowej K64 w Zakopanem zrobiono zbyt krótki rozbieg, a w połączeniu z plastikowymi, tępymi torami jest to dla skoczków jeszcze większe utrudnienie. Ciężko się z tym nie zgodzić, widząc wyniki pierwszych zawodów.#skijumpingfamily #skokoholicy pic.twitter.com/qRHZceBK6g
— inSJders (@inSJders) September 8, 2021
Zobacz także:
Michal Doleżal diagnozuje problemy Kamila Stocha. "Pokazują się różne błędy"
Skok na kasę Graneruda. Norweg rozbił bank
ZOBACZ WIDEO: Internauci przecierają oczy. Co zrobiła polska gwiazda?!