Ból i załamanie psychiczne. Rekordowy skok przerodził się w długi koszmar

Twitter / Norskijump / Na zdjęciu: upadek Andersa Fannemela na skoczni w Wiśle
Twitter / Norskijump / Na zdjęciu: upadek Andersa Fannemela na skoczni w Wiśle

Przyjechał do Wisły na trening. Wyszedł z progu i poleciał aż na 140. metr. Nie ustał, przewrócił się na bok, kolano nie wytrzymało. Na ponad rok zapomniał o PŚ. Było źle, ale podniósł się i Anders Fannemel znów wystartuje w Polsce.

W tym artykule dowiesz się o:

To był 2019 rok. Tuż przed inauguracją letniego sezonu. Kadra norweskich skoczków przyjechała na skocznię w Wiśle potrenować. Wśród wybrańców ich trenera był Anders Fannemel, były rekordzista świata w długości lotu (251,5 metra), medalista mistrzostw świata i czterokrotny triumfator konkursów Pucharu Świata.

To miał być kolejny, zwykły skok treningowy. Usiadł na belkę, poprawił gogle, sprawdził wiązania nart i ruszył w dół. Wybił się, leciał bardzo wysoko, mijał kolejne linie i wreszcie podszedł do lądowania. To było na 140. metrze (skok zobaczysz na dole tekstu). Na skoczni w Wiśle to potężna odległość. Gdyby ustał, nieoficjalnie poprawiłby o metr rekord obiektu, należący do Austriaka Krafta.

Kolano jednak nie wytrzymało. Runął na zeskok. Nie opuścił go o własnych siłach. Trafił do szpitala. Nerwowe oczekiwanie na wynik i wreszcie diagnoza, która brzmiała jak koszmar. Fannemel zerwał więzadło krzyżowe oraz uszkodził łąkotkę. Kolejny sezon Pucharu Świata od razu mógł skreślić ze swoich planów. Pod znakiem zapytania stanęła jego dalsza kariera.

Przeszedł aż trzy operacje kolana. Był załamany, gdy inni trenowali przed startem sezonu, on chodził o kulach. O powrocie na skocznię, kilka miesięcy po upadku, nie było jeszcze mowy. Z czasem przyszły też inne kłopoty, nie tylko te zdrowotne.

Norweg nie startował w Pucharze Świata i nie zarabiał. Tamtejszy związek nie wypłaca zawodnikom stałej pensji. Oszczędności szybko się kurczyły, dlatego skoczek nie miał wyjścia. Państwo, mimo sukcesów dla kraju, nie pomogło mu finansowo, więc do czasu powrotu na skocznię znalazł sobie inną pracę. Został nauczycielem w norweskiej szkole sportowej.

Marzenia o powrocie na skocznię, do Pucharu Świata, nie porzucił. Po wielu miesiącach uporał się z kłopotami z kolanami, rozpoczął treningi i 3 lutego 2021 roku szeroko się uśmiechnął. Znów poczuł zapach belki startowej. Usiadł na niej w Lillehammer, odepchnął się i oddał pierwszy od upadku w Wiśle skok. Bezpiecznie wylądował i po ponad 1,5 roku rozpoczął drogę do powrotu.

W poprzednim sezonie Stoeckl nie dał mu jeszcze szansy startu w PŚ. Poczekał aż na spokojnie wdroży się do rywalizacji w zawodach niższej rangi i dopiero teraz, w sezonie olimpijskim, Austriak regularnie stawia na 30-latka. Na razie jednak Fannemel jest daleki od dobrej formy. W czterech konkursach tylko raz zdobył punkty, za 25. miejsce w Ruce.

Okazję do poprawy będzie miał na skoczni w Wiśle. Norweg wraca do miejsca, które mocno wyhamowało jego karierę. Czy będzie potrafił złe wspomnienia zostawić za sobą? Przekonamy się już w piątek podczas kwalifikacji do niedzielnego konkursu indywidualnego.

Transmisje z eliminacji i konkursów w Wiśle w TVP 1, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.

Zobaczcie upadek Andersa Fannemela na treningu w Wiśle:

Plan rywalizacji w Wiśle:

piątek (3.12.2021)
15:45 - oficjalny trening (2 serie)
18:00 - kwalifikacje

sobota (4.12.2021)
15:30 - seria próbna
16:30 - pierwsza seria konkursu drużynowego

niedziela (5.12.2021)
15:00 - seria próbna
16:00 - pierwsza seria konkursu indywidualnego

Czytaj także:
Znamy plany wobec Adama Małysza. To będzie ważny dzień
Wielki mistrz był bezradny. Arcytrudne wyzwanie dla polskich skoczków

ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"

Komentarze (0)