Małysz tłumaczy decyzję ws. trenera Polaków. Padły kategoryczne słowa

Adam Małysz uważa, że zawodnicy oddali za mało skoków w Ramsau. Widzi też ewidentne błędy techniczne. Ale na pytanie o przyszłość Michala Doleżala, odpowiada wprost: - Największą głupotą byłoby zwalnianie trenera dlatego, że aktualnie coś nie idzie.

Dawid Góra
Dawid Góra
Adam Małysz Newspix / Kacper Kirklewski / Na zdjęciu: Adam Małysz
Klasyfikacja generalna Pucharu Świata dawno nie wyglądała tak przygnębiająco dla polskich kibiców. Obecnie tylko Kamila Stocha stać na miejsca w ścisłej czołówce. Falstart na początku sezonu sprawił jednak, że w tabeli plasuje się dopiero na 11. lokacie. To i tak znacznie lepiej niż pozostali reprezentanci Polski. Piotr Żyła jest bowiem 28., a Dawid Kubacki 39. Andrzej Stękała, który brylował w poprzednim sezonie, obecnie ma na swoim koncie zaledwie jeden punkt.

Dawid Góra, WP SportoweFakty: Jest choć cień diagnozy problemów w polskiej kadrze?

Adam Małysz, były skoczek, dyrektor sportowy w Polskim Związku Narciarskim: Trzeba mieć zaufanie do trenerów. Wiarę w to, że mają pomysł na rozwiązanie sytuacji. Z drugiej strony widzimy, że powstał problem z kombinezonami. Sam Michal mówił, że teraz nad nim pracują. Kiedy wszedł nowy kontroler sprzętu, zaczął wymyślać pewne rzeczy. Nawet takie, których nie ma w przepisach. To zaburzyło pracę u Norwegów, swego czasu u Słoweńców. Ale oni już z tego wyszli. To dość mocno uderzyło też w nas.

ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"

Ale drugą sprawą jest technika. Kamil i Paweł prezentują się nieźle. Piotrek cały czas coś kombinuje, ale mieści się w normie. Pozostali natomiast zgubili technikę. Czucie też, a to bardzo ważne. Dawid cały czas mówi, że wszystko idzie w dobrą stronę, ale wyników i metrów nie ma.

Posada trenera kadry jest zagrożona?

Słyszałem, że dziennikarze chcą zwalniać Michala.

Ja nic takiego nie powiedziałem.

Nie robiłbym teraz skandalu, że coś było zawalone, jeśli chodzi o przygotowanie do sezonu. Kiedy spojrzymy na całość naszej kadry, to ani w Pucharze Kontynentalnym, ani w FIS Cup nie mamy dobrych wyników. Coś jest na rzeczy. Analizy oczywiście przeprowadzimy. Analizę dotyczącą pracy trenera też. W tak awaryjnej sytuacji, jak teraz, ciągle rozmawiamy z Michalem i całym sztabem.

Trener twierdzi, że w przygotowaniach błędu nie było. Wyniki wychodziły bardzo dobrze, jeszcze przed samą zimą. On przyczyny upatruje w sprzęcie. Kiedy masz kombinezon, który ci nie do końca pasuje, zaczynasz przyjmować inną pozycję najazdową. W pewnym momencie taki błąd tylko powielasz. Tak mogło się stać z Dawidem. Ale nie da się ukryć, że błędy techniczne są ewidentnie i to też jest duży problem.

Czyli Doleżal może być spokojny o swoją posadę.

Mamy zaufanie do trenera i liczymy, że wyciągnie chłopaków z tego, w czym tkwią w tym momencie. Największą głupotą byłoby zwalnianie trenera dlatego, że aktualnie coś nie idzie. Zawsze trzeba dać szansę. Ja, prezes, jak i cały związek ufamy, że trener poradzi sobie z tą sytuacją. Żadnych gwałtownych ruchów nie będziemy wykonywać.

Musielibyśmy reagować, gdyby w kadrze był konflikt. Ale w tym przypadku nie słyszałem o jakichkolwiek niezgodnościach zawodników z trenerem.

W piłce zwolnienie trenera przynosi czasem "efekt nowej miotły". W skokach to mogłoby zaburzyć cykl treningowy rozpoczęty przygotowaniami do sezonu.

Dokładnie tak. Gdyby zatrudnić trenera z podobną wizją, to jeszcze może nie byłoby zamieszania, ale jak przychodzi szkoleniowiec ze swoimi metodami, to robi się chaos.

Michal Doleżal Michal Doleżal
Zazwyczaj przedstawiałeś stonowane opinie ws. zawodników. Teraz zdarza ci się wypowiedzieć mocne słowa.

Nie użyłem mocnych słów. Była sytuacja, kiedy Dawid powtarzał, że wszystko idzie w dobrym kierunku, a ja powiedziałem, że tego nie widzę. Ale to jest moja opinia. Mam do niej prawo. Tak samo, jak skoczek. Pytanie, kto ma rację. Ale odpowiedź należy do trenera. Natomiast jako były skoczek mogę mieć swoją wizję i wypowiedzieć się na jej temat. Często z Michalem rozmawiamy i wtedy również wypowiadam swoje zdanie. Ale ostateczna decyzja nie należy do mnie.

Irytacja wśród skoczków jest spora. Zdarza im się nie podejść do telewizyjnej kamery po starcie.

A co mają mówić? Zawsze wtedy pada pytanie, dlaczego się nie udało. Trudno jest wytłumaczyć pewne rzeczy, jak się jest pogubionym. Trzeba zaufać trenerowi, który wie, co robi. Musimy cały czas wierzyć, że poprawa będzie. Niektórzy są faktycznie mocno zagubieni, ale czasami jest tak, że poprawa przychodzi z dnia na dzień.

No i potrzeba utrwalenia dobrych nawyków. Przykładem jest Kuba Wolny. Wiem, jak skakał podczas treningów. Byłem pewny nie tyle, że wejdzie do trzydziestki, ale nawet piętnastki. Skakał o niebo lepiej od pozostałych. A w konkursie przepadł. Pytanie więc, czy nie było za mało skoków i utrwalenia tych dobrych podczas treningów.

Albo to po prostu kwestia psychiki.

Pamiętasz, jakie znaczenie w twojej karierze miał psycholog sportowy. Może skoczkowie też potrzebują takiej pomocy?

Upieram się jednak, że największe znaczenie ma tutaj technika. I to zdecydowanie. To widać. Nawet osoby postronne czy kibice, którzy mocno interesują się skokami, widzą, że chłopaki inaczej skaczą. Szczególnie ci, którym najbardziej nie idzie. Inne pozycje dojazdowe, inny kąt natarcia. Jeśli takie osoby to widzą, to znaczy, że naprawdę jest coś na rzeczy. Trenerzy zresztą doskonale zdają sobie z tego sprawę. Ale kiedy ktoś się pogubił, to trudno mu złapać idealny rytm.

Po to też był wyjazd do Ramsau. Żeby chłopaki oderwali się od zgiełku i szumu wokół nich. Tam mogli spokojnie trenować. Nie chcę podważać decyzji trenerów, ale może za krótko tam byli? Może trzeba było oddać więcej skoków, żeby utrwalić to, co udało się wypracować? Ale to jest decyzja sztabu.

Chyba najtrudniejsze pytanie - jak będzie wyglądać Turniej Czterech Skoczni w wykonaniu Polaków?

Kamil jest blisko swojej najlepszej formy. Cały czas plasuje się gdzieś w czołówce albo dobija do niej. Już stanął na podium. W jego przypadku szanse na dobry wynik są bardzo duże. Piotrek musi ustabilizować pewne rzeczy. Jeśli z takimi skokami, jak jego obecne, jest w stanie zajmować lokaty koło 15. miejsca, to znaczy, że niewiele mu brakuje, żeby wskoczyć do dziesiątki, a potem nawet na podium. Ale, jak wiadomo, Piotrek ma swoje wizje. Lubi kombinować.

Jeśli chodzi o Pawła, zaczął skakać powtarzalnie. Mam nadzieję, że w jego przypadku będzie tylko lepiej. Pozostali są natomiast wielką niewiadomą. Teraz będą mieć spokojne treningi, potem mistrzostwa Polski. Trzech zawodników, których już powołał Michal [Stoch, Żyła, Wąsek - przyp. red.] jedzie na TCS. Resztę decyzji trener podejmie na bieżąco. Ci, którzy nie pojadą do Niemiec, prawdopodobnie wystartują w COC.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×