Rosyjski buntownik wraca do gry. Czy będzie zachwycał w Turnieju Czterech Skoczni?

PAP/EPA / URS FLUEELER / Na zdjęciu: Jewgienij Klimow
PAP/EPA / URS FLUEELER / Na zdjęciu: Jewgienij Klimow

Sezon 2018/2019 był jego najlepszym okresem w karierze. Później Jewgienij Klimow obniżył loty, a na początku tego roku został wyrzucony z kadry. Po dwóch słabszych latach skoczek Rosjanin wraca do czołówki i może liczyć się w nadchodzącym TCS.

To jeden z największych talentów wśród rosyjskich skoczków w ostatnich kilkudziesięciu latach. Jewgienij Klimow trzy lata temu zachwycił. W Wiśle wygrał swoje pierwsze zawody w ramach Pucharu Świata, stanął jeszcze na podium w Oberstdorfie. W innych konkursach sezonu także prezentował się dobrze i zajął miejsce tuż za czołową dziesiątką klasyfikacji generalnej PŚ w skokach narciarskich.

Rosyjska gwiazda gaśnie

Kolejne lata nie były jednak tak udane dla rosyjskiego zawodnika. W sezonie 2019/2020 zdobył prawie pięciokrotnie mniej punktów do klasyfikacji generalnej PŚ, niż w poprzednim i tylko raz uplasował się w czołowej dziesiątce zawodów. Było to na samo zakończenie cyklu w Lillehammer.

Jednak sezon 2020/21 rozpoczął się dla Klimowa bardzo dobrze. Rosjanin zachwycał dalekimi skokami na MŚ w lotach, na których zajął 9. miejsce. Wydawało się, że będzie tylko lepiej i skoczek powróci do formy sprzed dwóch lat. Wtem świat obiegła zaskakująca wiadomość.

ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"

Klimow odsunięty z kadry

W styczniu ubiegłego roku Jewgienij Klimow został odsunięty od kadry i opuścił kilka konkursów PŚ. Powodem miała być jego absencja na zgrupowaniu. - Z niewiadomego powodu nie pojawił się na zgrupowaniu. Nie raczył poinformować o tym ani mnie, ani trenera. W tej sytuacji nie ma znaczenia, że jest liderem kadry - powiedział szef rosyjskiego związku Dmitrij Dubrowski.

Wydawało się, że wszystko rozeszło się po kościach. Rosjanin wystąpił na MŚ w Oberstdorfie, na których plasował się na przełomie drugiej i trzeciej dziesiątki. Nie wszystko jednak zostało zażegnane. Po jednym z ostatnich w Planicy pokazał słynny gest Kozakiewicza. Najprawdopodobniej skierowany w stronę tamtejszych działaczy.

Powrót na szczyt?

Początek tego sezonu układał się dla Klimowa całkiem nieźle. Oprócz nieudanych kwalifikacji do jednego z konkursów w Niżnym Tagile, zdobywał punkty za każdym razem. Słabszy moment przydarzył mu się podczas weekendu w Klingenthal, gdzie nie zdobył ani jednego punktu. Jednak w Engelbergu zanotował najlepszy weekend od niemal trzech lat.

Jego wzrost formy był widoczny już w sobotę, kiedy zajął 14. miejsce. W niedzielę jednak zaskoczył wszystkich, ostatecznie był 5., co jest jego najlepszym rezultatem od lutego 2019 roku. Jeśli będzie skakał tak w Turnieju Czterech Skoczni, to śmiało może myśleć o miejscu w czołowej dziesiątce cyklu. Przecież to właśnie w Innsbrucku zanotował swoje pierwsze podium w karierze.

Czytaj więcej:
Konkurs odwołany? Złe informacje dla kibiców skoków
Niepokojąca przypadłość u Kamila Stocha. Zauważyłeś to?

Komentarze (1)
avatar
Pan wszystkich Panów
22.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie stawił się bo samogon długo trzyma.