W końcu nadszedł jego czas w skokach. Ciężka praca popłaciła

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Daniel Huber
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Daniel Huber

Cierpliwość połączona z ciężką pracą musi w końcu przynieść efekt. Udowadnia to Daniel Huber, który pierwszy raz pojawił się w świetle jupiterów, będąc w dość dojrzałym wieku jak na sportowca.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=60160]

Daniel Huber[/tag] nowy rok otworzył w znakomitym stylu. 6 stycznia niespodziewanie wygrał konkurs w Bischofshofen, lądując na 137. metrze. Austriak nie dał szans drugiemu Halvorowi Egnerowi Granerudowi oraz trzeciemu Karlowi Geigerowi.

"Co mam powiedzieć, ponad 20 lat uprawiania skoków narciarskich doprowadziło mnie do tego jednego momentu" - napisał na swoim Instagramie kilka dni po tym fantastycznym dla niego wieczorze.

Dwa dni później na tym samym obiekcie także pokazał się z dobrej strony i zajął lokatę w pierwszej dziesiątce, kończąc rywalizację na szóstym miejscu. Ważną rolę odegrał także w ostatnich zawodach drużynowych (9 stycznia). Huber był najlepszym skoczkiem wśród rodaków, pieczętując triumf reprezentacji Austrii, która pokonała drugich Japończyków oraz trzecich Norwegów.

ZOBACZ WIDEO: Trener polskich skoczków do zwolnienia? Tajner tłumaczy sytuację Doleżala

Niewielki dorobek

Austriak to zawodnik, który nie ma znaczących sukcesów indywidualnych na koncie. Miniona edycja Pucharu Świata była najlepszą w jego karierze, a w klasyfikacji generalnej zajął zaledwie 12. miejsce. Jedynie cztery razy stawał na konkursowym podium tego cyklu: w Engelbergu (2018 r.), Wiśle (2020 r.), Niżnym Tagile (2020 r.) oraz w Bischofshofen.

- To prawda, moja kariera wygląda nieco inaczej niż u pozostałych skoczków. Dłużej musiałem walczyć o swoje, o to, by rywalizować na najwyższym poziomie. Ale to niekoniecznie coś złego - powiedział przed rozpoczęciem sezonu podczas rozmowy "TVP Sport".

Inaczej wygląda jego dorobek drużynowy. Wraz ze swoją drużyną narodową zdobył dwa srebrne medale mistrzostw świata. Pierwszy krążek wpadł na jego konto w Seefeld w 2019 roku, z kolei drugi w Oberstdorfie dwa lata później.

Do sezonu przystępował po sukcesie w swojej ojczyźnie. Drugi raz pod rząd został mistrzem Austrii, okazując się lepszy o ponad dziesięć punktów od swojego głównego konkurenta Jana Hoerla.

- Mistrzostwa Austrii ułożyły się dla mnie znakomicie, a zawsze miło wygrać zawody. Przystępuję do zimy w dobrej formie, pewny siebie. I mam nadzieję, że będzie dobrze, ale Puchar Świata to całkiem inna rywalizacja. Inne warunki, inni rywale. Zobaczymy, co się wydarzy - stwierdził

Wielu ekspertów wskazywało go jako zawodnika, który może w tej edycji PŚ zaskoczyć. Wygląda na to, że jego triumf w Trzech Króli może nie być jedynym sukcesem Austriaka w tej kampanii.

Duet doskonały

Ostatni długi weekend w wykonaniu Austriaków można śmiało spuentować parafrazą znanego przysłowia: gdzie Huber nie może, tam Hoerla wyśle. Tak było właśnie 8 stycznia we wspomnianym konkursie indywidualnym. Gdy pierwszy z wymienionych wylądował na szóstej lokacie, to jego rodak wskoczył na podium (trzecie miejsce).

Takie sytuacje mogą się powtórzyć w tym sezonie. Obaj złapali formę i są naprawdę groźni. W przypadku drugiego z nich można jednak mówić o dłuższej powtarzalności, co udowadnia klasyfikacja generalna PŚ. 23-latek zajmuje w niej szóste miejsce.

Młody zawodnik ma na swoim koncie jeden wygrany konkurs w tym cyklu. Mowa o zawodach w Wiśle. Nie dał wtedy najmniejszych szans swoim rywalom, pokonując o 6,7 punktu drugiego Mariusa Lindvika oraz trzeciego Stefana Krafta, o 8,3 punktu.

Nie tylko sportowiec

Huber to skoczek i... żołnierz. To wyjaśnia skąd u niego tak silny charakter w dążeniu do celu. Ten zawód daje Austriakowi poczucie stabilizacji na wypadek, gdyby przestał wystarczająco dobrze spisywać się w kadrze, co podkreślił w rozmowie z "TVP Sport".

Zwycięzca z Bischofshofen stale musi wypełniać dokumenty, informując o miejscu pobytu. Choć w przypadku jego ojczyzny, to i tak przełożeni wiedzieliby gdzie się znajduje. W końcu jego rodacy czekali blisko pięć lat na kolejną wygraną w jednym z konkursów Turnieju Czterech Skoczni.

Reprezentantka Polski wstąpiła do wojska. "Mundur nigdy nie ciąży"
Najgorszy sezon polskich skoczków od lat. Tli się iskierka nadziei

Komentarze (3)
avatar
random47
12.01.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Do kogo ty piszesz?On na takich ekspertów ma wyebane....pusty dzbanie. 
avatar
SportowyEkspert
12.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Daniel!