W końcu nadszedł jego czas w skokach. Ciężka praca popłaciła
Cierpliwość połączona z ciężką pracą musi w końcu przynieść efekt. Udowadnia to Daniel Huber, który pierwszy raz pojawił się w świetle jupiterów, będąc w dość dojrzałym wieku jak na sportowca.
"Co mam powiedzieć, ponad 20 lat uprawiania skoków narciarskich doprowadziło mnie do tego jednego momentu" - napisał na swoim Instagramie kilka dni po tym fantastycznym dla niego wieczorze.
Dwa dni później na tym samym obiekcie także pokazał się z dobrej strony i zajął lokatę w pierwszej dziesiątce, kończąc rywalizację na szóstym miejscu. Ważną rolę odegrał także w ostatnich zawodach drużynowych (9 stycznia). Huber był najlepszym skoczkiem wśród rodaków, pieczętując triumf reprezentacji Austrii, która pokonała drugich Japończyków oraz trzecich Norwegów.
ZOBACZ WIDEO: Trener polskich skoczków do zwolnienia? Tajner tłumaczy sytuację DoleżalaNiewielki dorobek
Austriak to zawodnik, który nie ma znaczących sukcesów indywidualnych na koncie. Miniona edycja Pucharu Świata była najlepszą w jego karierze, a w klasyfikacji generalnej zajął zaledwie 12. miejsce. Jedynie cztery razy stawał na konkursowym podium tego cyklu: w Engelbergu (2018 r.), Wiśle (2020 r.), Niżnym Tagile (2020 r.) oraz w Bischofshofen.
- To prawda, moja kariera wygląda nieco inaczej niż u pozostałych skoczków. Dłużej musiałem walczyć o swoje, o to, by rywalizować na najwyższym poziomie. Ale to niekoniecznie coś złego - powiedział przed rozpoczęciem sezonu podczas rozmowy "TVP Sport".
Inaczej wygląda jego dorobek drużynowy. Wraz ze swoją drużyną narodową zdobył dwa srebrne medale mistrzostw świata. Pierwszy krążek wpadł na jego konto w Seefeld w 2019 roku, z kolei drugi w Oberstdorfie dwa lata później.
Do sezonu przystępował po sukcesie w swojej ojczyźnie. Drugi raz pod rząd został mistrzem Austrii, okazując się lepszy o ponad dziesięć punktów od swojego głównego konkurenta Jana Hoerla.
- Mistrzostwa Austrii ułożyły się dla mnie znakomicie, a zawsze miło wygrać zawody. Przystępuję do zimy w dobrej formie, pewny siebie. I mam nadzieję, że będzie dobrze, ale Puchar Świata to całkiem inna rywalizacja. Inne warunki, inni rywale. Zobaczymy, co się wydarzy - stwierdził
Wielu ekspertów wskazywało go jako zawodnika, który może w tej edycji PŚ zaskoczyć. Wygląda na to, że jego triumf w Trzech Króli może nie być jedynym sukcesem Austriaka w tej kampanii.
Duet doskonały
Ostatni długi weekend w wykonaniu Austriaków można śmiało spuentować parafrazą znanego przysłowia: gdzie Huber nie może, tam Hoerla wyśle. Tak było właśnie 8 stycznia we wspomnianym konkursie indywidualnym. Gdy pierwszy z wymienionych wylądował na szóstej lokacie, to jego rodak wskoczył na podium (trzecie miejsce).
Takie sytuacje mogą się powtórzyć w tym sezonie. Obaj złapali formę i są naprawdę groźni. W przypadku drugiego z nich można jednak mówić o dłuższej powtarzalności, co udowadnia klasyfikacja generalna PŚ. 23-latek zajmuje w niej szóste miejsce.
Młody zawodnik ma na swoim koncie jeden wygrany konkurs w tym cyklu. Mowa o zawodach w Wiśle. Nie dał wtedy najmniejszych szans swoim rywalom, pokonując o 6,7 punktu drugiego Mariusa Lindvika oraz trzeciego Stefana Krafta, o 8,3 punktu.
Nie tylko sportowiec
Huber to skoczek i... żołnierz. To wyjaśnia skąd u niego tak silny charakter w dążeniu do celu. Ten zawód daje Austriakowi poczucie stabilizacji na wypadek, gdyby przestał wystarczająco dobrze spisywać się w kadrze, co podkreślił w rozmowie z "TVP Sport".
Zwycięzca z Bischofshofen stale musi wypełniać dokumenty, informując o miejscu pobytu. Choć w przypadku jego ojczyzny, to i tak przełożeni wiedzieliby gdzie się znajduje. W końcu jego rodacy czekali blisko pięć lat na kolejną wygraną w jednym z konkursów Turnieju Czterech Skoczni.
Reprezentantka Polski wstąpiła do wojska. "Mundur nigdy nie ciąży"
Najgorszy sezon polskich skoczków od lat. Tli się iskierka nadziei
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)