W piątek, po znakomitym prologu w wykonaniu Biało-Czerwonych, pisaliśmy, że polscy skoczkowie wyciągnęli asa z rękawa w postaci nowych, żółtych kombinezonów. Skakali w nich Kamil Stoch oraz Piotr Żyła i osiągali świetne rezultaty. Pierwszy wygrał prolog po skoku na 146. metr, a drugi był czwarty z wynikiem 143 metry.
Okazuje się jednak, że do Willingen polska drużyna zabrała nie tylko nowe kombinezony. Biało-Czerwoni skaczą też w lekko zmodyfikowanych butach. Nowy sprzęt polskich skoczków wzbudził duże zainteresowanie m.in. u Stefana Horngachera, obecnego trenera niemieckich skoczków, a wcześniej - przez trzy sezony - szkoleniowca Polaków.
Jak poinformował WP SportoweFakty Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego, Horngacher zdecydował się złożyć protest ws. sprzętu Polaków do Światowej Federacji Narciarskiej. W takiej sytuacji FIS miał obowiązek po sobotnich zawodach skontrolować sprzęt polskich skoczków.
ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!
To jednak nie koniec szokujących informacji. Początkowo po kontroli sprzętu - jak przekazał nam Jan Winkiel - chciano zdyskwalifikować wszystkich polskich skoczków startujących w sobotę w Willingen. Ostatecznie za nieprzepisowe buty anulowano wyniki 14. Piotra Żyły i 34. Stefana Huli. Rezultaty pozostałych Biało-Czerwonych utrzymano i tak 21. był Kamil Stoch, 27. Dawid Kubacki, a 38. Paweł Wąsek.
FIS jako przyczynę dyskwalifikacji Żyły i Huli podał tylko krótki komunikat o "nieregulaminowych butach". A co dokładnie nie spodobało się kontrolerowi? Jan Winkiel nie wdawał się w szczegóły techniczne, ale przekazał nam, że buty zdyskwalifikowanej dwójki były minimalnie za grube.
Sobotni konkurs w Willingen był antyreklamą skoków narciarskich. Wiało bardzo mocno, a mimo to jury na siłę przeprowadziło jedną serię. Wygrał Ryoyu Kobayashi przed Granerudem i Mariusem Lindvikiem. W niedzielę drugi konkurs, początek o 15:15. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.