Kontrowersyjna decyzja jury przed skokiem Żyły i Stocha. Kubacki z nieba do piekła

Getty Images / Bjorn Reichert/NordicFocus/Getty Images / Na zdjęciu: Piotr Żyła
Getty Images / Bjorn Reichert/NordicFocus/Getty Images / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Po tym co w 1. serii w Willingen jury wyprawiało z belkami, można było złapać się za głowę. Decyzja sędziów miała wpływ na bardzo słabe skoki Żyły oraz Stocha. W finale samotnie walczył Dawid Kubacki. Konkurs wygrał Norweg.

W niedzielę, w pierwszej serii, jury urządziło sobie drugą odsłonę kabaretu ze skokami narciarskimi i to tuż przed najważniejszą imprezą czterolecia. Warunki na skoczni niewiele różniły się od tego, co działo się dzień wcześniej. Znów było loteryjnie. Momentami wiało potężnie pod narty, do tego dochodziły boczne podmuchy, które mocno utrudniały zadanie skoczkom.

Do tego doszło kontrowersyjne zarządzanie belkami startowymi. Nie po raz pierwszy w tym sezonie jury panicznie reagowało na skoki powyżej 140. metra i od razu obniżało belkę startową. W ogóle nie brano pod uwagę tego, że gdy tylko wiatr pod narty zelżał, to z każdym obniżeniem belki startowej szanse skoczków na daleki skok malały niemal do zera.

Konkurs już rozpoczęto z niskiego 7. rozbiegu. Wystarczyły jednak dwa skoki powyżej 140. metra, by belka została obniżona do nr 5. Skoczkowie, którzy z tej platformy trafili na gorsze podmuchy, nie mieli szans powalczyć o dobrą odległość. Jak na złość w tym gronie znów byli dwaj reprezentanci Polski: Piotr Żyła oraz Kamil Stoch.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kapitalny gol w wykonaniu piłkarki! Trafiła idealnie

Teoretycznie Żyle odjęto ponad 20 punktów za sprzyjający wiatr. Przeliczniki nie miały jednak wiele wspólnego z rzeczywistością. Zaraz po wyjściu z progu Żyła dostał mocny boczny podmuch wiatru, zachwiało nim, wytracił i tak niską z 5. belki prędkość i o dobrym skoku mógł zapomnieć. Klapnął bezradnie na 110. metrze i zakończył zawody. Zajął 41. miejsce.

Tylko nieco dalej poleciał Stoch. Gdy trzykrotny mistrz olimpijski ruszał z belki startowej, na grafice telewizyjnej błyskawicznie zmniejszała się odległość, jaką potrzebował Polak do objęcia prowadzenia. To oznaczało jedno - korzystny wiatr wyraźnie słabł. Stoch tym razem pojechał nieźle na progu, wybił się dobrze, ale ewidentnie widać było, że brakuje mu mocnego wiatru pod narty. Z 5. belki, przy odjętych poniżej 20 punktach, skończyło się skokiem na 115. metr. To ostatecznie wystarczyło do 34. pozycji.

W piątej dziesiątce konkurs zakończyli 43. Paweł Wąsek po skoku na 109,5 metra oraz 44. Stefan Hula. Doświadczony skoczek byłby znacznie wyżej, gdyby nie upadek po wylądowaniu na 125. metrze. Więcej o tej sytuacji pisaliśmy TUTAJ. Na szczęście nie było jednak tak, że w finale nie mieliśmy za kogo ściskać kciuków. Wręcz przeciwnie - szanse na najlepszy wynik w sezonie miał Dawid Kubacki.

Mistrz świata wykorzystał to, że skakał z nieco wyższego rozbiegu i do tego dość stabilnie wiało mu mocno pod narty. Poleciał na 136. metr i na półmetku zajmował wysokie 10. miejsce. Żeby to utrzymać, potrzebował równie dobrego skoku w finale. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Polak wylądował na 125. metrze i zaliczył spory spadek w klasyfikacji. Ukończył zawody na 14. miejscu.

W zawodach triumfował Norweg Marius Lindvik, który w finale zaatakował z 6. miejsca. Świetny lot na 144,5 metra zapewnił mu jednak drugi w tym sezonie triumf. Prowadzenia z półmetka, po świetnym skoku na 148. metr, nie utrzymał Cene Prevc. W finale młody Słoweniec uzyskał 133,5 metra i zakończył zawody na 3. pozycji. Drugi był lider Pucharu Świata Niemiec Karl Geiger.

Najbardziej wściekły po zawodach był Markus Eisenbichler. Po pierwszej serii Niemiec zajmował 3. miejsce. W finale przegrał jednak z warunkami. Wiało mu słabo pod narty i z niskiej 6. belki mógł niewiele zrobić. Wylądował zaledwie na 115,5 metra i spadł na 11. lokatę.

Niedzielny konkurs był próbą generalną dla skoczków przed igrzyskami olimpijskimi. W poniedziałek zawodnicy i trenerzy lecą do Chin. Pierwszy konkurs o medale zaplanowano na niedzielę 6 lutego na skoczni normalnej. Początek o 12:00 czasu polskiego.

Wyniki niedzielnego konkursu PŚ w Willingen:

MiejsceZawodnikKrajOdległośćNota
1. Marius Lindvik Norwegia 140/144,5 243,8
2. Karl Geiger Niemcy 139,5/140 238,7
3. Cene Prevc Słowenia 148/133,5 235,6
4. Ryoyu Kobayashi Japonia 128/152 234,7
5. Halvor Egner Granerud Norwegia 134/144 234,3
6. Stefan Kraft Austria 129,5/149 229,3
7. Thomas Lackner Austria 141/136 219
8. Daiki Ito Japonia 144,5/121,5 216,2
9. Timi Zajc Słowenia 130,5/137 207,1
14. Dawid Kubacki Polska 136/125 194,2
34. Kamil Stoch Polska 115 73
41. Piotr Żyła Polska 110 56,9
43. Paweł Wąsek Polska 109,5 56,5
44. Stefan Hula Polska 125 50,6
Komentarze (31)
avatar
Baryonyx
30.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cały sezon ta sama śpiewka w mediach i ze strony dziennikarzy, "ekspertów". Wiatr zły, sedziowie źli, belka za nisko, przerwany konkurs na złość naszym. Widac jedno, ci zawodnicy którzy są w fo Czytaj całość
avatar
emcanu
30.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak nie koronawirusa, to dyskwalifikacje, to teraz jury coś nie tak. To sygnał, że sobie powinni dać spokój z tymi skokami. Głupi niszowy sport. Chociaż nasi skoczkowie nie grzeszą inteligencją Czytaj całość
avatar
steffen
30.01.2022
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Zapytam raz jeszcze - gdzie ten wielki powrót, redaktorku? 
avatar
Ahmed Pol
30.01.2022
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Prostą drogą idziemy w czeskim kierunku jeszcze z 10 lat a na skoczniach w Polsce będą parki linowe a jeszcze nie dawno wydawało się ,ze nikt tego bumu na skoki nie może spier.... a jednak tajn Czytaj całość
avatar
Ahmed Pol
30.01.2022
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
ujowo ale stabilnie!!!!!! tak trzymać!!!!!