W tym artykule dowiesz się o:
"Daniel-Andre Tande był zdruzgotany po tym, jak usterka sprzętu zrujnowała jego szanse na triumf w Turnieju Czterech Skoczni. Popłynęły łzy" - pisze serwis internetowy telewizji NRK. "Wiązanie w prawej narcie zawiodło, przez co Tande toczył w locie walkę o to, by bezpiecznie wylądować".
NRK.no informuje, że wiązanie poluzowało się przy wyjściu skoczka z progu, przez co nie mógł on walczyć o odległość, a zamiast tego bronił się przed upadkiem.
- Gdyby Daniel nie wygrał w normalnych okolicznościach, wszystko byłoby w porządku. A tak, nie wiemy, co by się stało. Wiemy tylko, że zawiódł sprzęt - powiedział Anders Jacobsen, były skoczek, a obecnie ekspert NRK. - Coś takiego zdarza się raz na tysiąc skoków, więc jest to tym bardziej przykre - dodał zawodnik, który wygrał TCS w sezonie 2006/2007.
"Dramat w Turnieju Czterech Skoczni" - zaczyna relację z konkursu w Bischofshofen dziennik "Verdens Gang". "Po pierwszej serii Tande musiał odrobić 2,8 punktu do Kamila Stocha, by wygrać w klasyfikacji generalnej. W drugiej rundzie wszystko poszło jednak nie tak".
"Verdens Gang" pisze, że po lądowaniu na skromnych 117 metrach zwycięstwo się wymknęło, a zawiedziony 22-letni skoczek schował twarz w dłoniach. "Komunikując się między sobą, trenerzy mówili, że Tandemu wypięła się narta i przez to nadzieje na triumf legły w gruzach".
Norweski dziennik dodaje, że skok z odpiętym zabezpieczeniem prawej narty mógł skończyć się dla Tandego tragicznie. - Jeśli tak się stało, to wielkie osiągnięcie, że zdołał bezpiecznie wylądować - powiedział dyrektor sportowy norweskiej kadry Clas Brede Braathen.
O Kamilu Stochu "VG" pisze tyle, że wykonał swoją pracę i wygrał Turniej Czterech Skoczni.
ZOBACZ WIDEO Przebudowa na półmetku. Jak zmienia się Wielka Krokiew?
"Ta usterka mogła zniszczyć marzenia Tandego o zwycięstwie i mieć fatalne konsekwencje" - relacjonuje dziennik "Dagbladet", który tak jak inne norweskie media ilustruje artykuł zdjęciem norweskiego skoczka walczącego o bezpieczne wylądowanie.
"2,8 punktu. Tyle dzieliło Daniela-Andre Tandego i Kamila Stocha przez finałową rundą Turnieju Czterech Skoczni. Tande miał wykonać swoją próbę jako pierwszy i dobrym skokiem mógł wywrzeć dużą presję na Stochu. Norweg był tym, który atakował".
"Napięcie było ogromne, gdy 22-latek ruszył z belki. Całkowicie jednak zawiódł, osiągając tylko 117 metrów" - kontynuuje "Dagbladet", które również powołuje się na Clasa Brede Brathena. A ten przekazał dziennikarzom słowa Tandego - skoczek twierdzi, że wiązanie musiało w coś uderzyć i poluzowało się przy wyjściu z progu. - Konsekwencje mogły być fatalne - powiedział Braathen.
Kamil Stoch według norweskiego dziennika "przypieczętował końcowe zwycięstwo w doskonałym stylu".
"Przybity Tande stracił końcowe zwycięstwo" - pisze w swojej relacji serwis internetowy telewizji TV2, w której na pierwszym planie również są problemy Norwega ze sprzętem.
- Miałem szczęście, że nie wywinąłem salta. Cieszyłem się, że udało mi się wylądować i ocalić trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej - powiedział w rozmowie z TV2 Tande.
- Takie rzeczy się zdarzają. To jednak głupie, że spotkało to Daniela w ostatnim skoku Turnieju Czterech Skoczni. Musimy się upewnić, że coś takiego się nie powtórzy - mówił z kolei trener norweskiej kadry Alexander Stoeckl.
Ogromnego pecha kolegi podkreślał także Anders Fannemel. - To niepojęte, że zatrzask zniweczył jego szanse na zwycięstwo. To zdarza się raz na 10000 skoków. Mi się nigdy nie zdarzyło - powiedział rekordzista świata w długości lotu narciarskiego.
"Sprzęt zawiódł Tandego, gdy liczyło się to najbardziej" - to tytuł z dziennika internetowego "Nettavisen", który o przypadku swojego zawodnika rozmawiał z triumfatorem TCS z 1994 roku, Espenem Bredesenem.
- Kiedy jedno z wiązań jest poluzowane, traci się stabilność lotu. To niesamowicie smutne. Nie pamiętam, kiedy ostatnio coś podobnego miało miejsce, ale stało się to wtedy, gdy oczekiwania i presja były największe w karierze Tandego - powiedział Bredesen.
Z kolei kolega Tandego z norweskiej kadry Tom Hilde stwierdził, że taki wypadek zdarza się sportowcom tylko raz w całej karierze. - Wkurza niesamowicie - powiedział trzykrotny zwycięzca konkursów Pucharu Świata.