W tym artykule dowiesz się o:
bild.de: "Historyczna okazja stracona"
Ryoyu Kobayashi wygrał trzy pierwsze konkursy 70. Turnieju Czterech Skoczni i był na najlepszej drodze, aby zgarnąć Wielkiego Szlema, czyli zwyciężyć we wszystkich czterech konkursach turnieju. Mógł tym samym zostać pierwszym skoczkiem w historii, który dokonał tego dwukrotnie.
Ale już na półmetku czwartkowych zmagań było wiadomo, że o ten wyczyn będzie piekielnie trudno. Tylko bomba w drugiej serii mogłaby pozwolić Japończykowi przesunąć się z piątego miejsca na szczyt. 133,5 metra w finale to było zdecydowanie za mało.
"Historyczna okazja stracona" - podsumowali dziennikarze bild.de. "Pokazał, że też się denerwuje i nie był w stanie odrobić błędu z pierwszej serii" - czytamy dalej.
krone.at: "Austriak wywołał sensację"
"Wszystkie oczy były zwrócone na Ryoyu Kobayashiego, a później na Daniela Hubera" - pisze z kolei austriacki portal krone.at. Huber dokonał rzeczy wielkiej, bo po raz pierwszy w karierze triumfował w zawodach Pucharu Świata. W finale atakował z drugiego miejsca i wyrwał prowadzenie Karlowi Geigerowi.
"Austriak wywołał sensację i wielkie emocje" - podsumowują dziennikarze krone.at.
ZOBACZ WIDEO: Trener polskich skoczków do zwolnienia? Tajner tłumaczy sytuację Doleżala
Czytaj także: Zmiana w czołówce Pucharu Narodów. Zobacz klasyfikację
vg.no: "Nadzieja prawie zrujnowana"
Marius Lindvik był jednym z niewielu skoczków, którzy mogli podjąć rywalizację z Ryoyu Kobayashim w finałowym konkursie 70. Turnieju Czterech Skoczni. Lindvik przed ostatnimi zawodami tracił do Japończyka 17,9 punktu. Tylko wielkie niepowodzenia Ryoyu mogło sprawić, że Norweg go wyprzedzi.
Tymczasem to Lindvik rozczarował w pierwszej serii. Skoczył tylko 126 metrów, co przełożyło się na dopiero 23. miejsce na półmetku. "Nadzieja Norwegów na wygranie Turnieju Czterech Skoczni w tym momencie została prawie zrujnowana" - podsumowali dziennikarze portalu vg.no.
W finale Lindvik huknął aż 139 metrów i awansował na dziesiąte miejsce. Utrzymał też drugą lokatę w klasyfikacji generalnej TCS. Trzeci w turnieju był inny z Norwegów, Halvor Egner Granerud.
delo.si: "Austriacy zyskują nowego bohatera"
"Austriacy zyskują nowego bohatera" - tak rozstrzygnięcia w czwartkowym konkursie podsumował słoweński portal delo.si. Dziennikarze zwracają uwagę na Lovro Kosa, który nieoczekiwania był najlepszym słoweńskim skoczkiem w TCS (siódme miejsce).
"Kos wypadł znakomicie zwłaszcza w drugiej serii, gdzie ze skokiem na 144 metry (drugi dzień z rzędu udało mu się osiągnąć najlepszy dystans dnia) był tylko metr za rekordem skoczni" - opisują dziennikarze delo.si. Zauważają także, że to właśnie po fenomenalnej próbie Kosa jury zdecydowało się skrócić rozbieg w finale.