- Tylko Dawid był w stanie ulecieć w tym skoku 120 metrów. Inny skoczek poleciałby pewnie na 100. Pewne rzeczy nie powinny tak wyglądać. Mam nadzieję, że do nich to dociera. Na pewno będę chciał z nimi porozmawiać na ten temat - mówi Adam Małysz, który był zdenerwowany na pracowników PŚ, którzy odpowiadają za startowanie skoczków.