Rozochocony gładkim zwycięstwem w poprzedniej rundzie Australijczyk półfinałowe starcie rozpoczął w znakomitym stylu. Po zaledwie pół godziny gry Robertson prowadził już 2:0, a świetną grę przypieczętował 86 - punktowym brejkiem. Znakomicie dla mistrza świata z 2010 roku rozpoczęła się także trzecia partia, w której prowadził już 43:0. Przy próbie wbicia kolejnej czerwonej biała bila dostała jednak niespodziewanej rotacji i z impetem wypadła poza stół. Rozpoczynający po faulu Stephen Maguire nie miał problemu ze zbudowaniem 62-punktowego brejka i pewnym zwycięstwem 66:43.
Czwarta partia ponownie należała do Robertsona, który 80-punktowym brejkiem znacznie przybliżył się do upragnionego finału. Ostateczny cios mógł rywalowi zadać już w piątym frejmie, ale ostatecznie przegrał 35:82. Jak się później okazało Szkot jedynie na chwilę oddalił od siebie widmo porażki. W szóstym frejmie Robertson był już bezlitosny i wygrał pewnie 70:14, nie pozostawiając rywalowi żadnych wątpliwości kto był lepszy w tym meczu.
W meczu finałowym Neil Robertson zmierzy się z Jamie Burnettem. Doświadczony Szkot niespodziewanie dotarł do półfinału gdyńskiej imprezy, gdzie w czterech, krótkich frejmach uporał się z pogromcą Dinga Junhui - Michaelem Holtem. Swój życiowy sukces Burnett przypieczętował imponującym, 131 - punktowym brejkiem.
Finałowe spotkanie zostanie rozegrane w gdyńskiej Hali Widowiskowo-Sportowej. Zwycięzca zgarnie 12 000 euro oraz 2000 punktów rankingowych.