Rywalizacja w gdyńskiej hali widowiskowo - sportowej trwa już od środy. Wówczas rywalizację rozpoczęli amatorzy, którzy walczyli o awans do głównej fazy turnieju. Wśród nich było również trzydziestu sześciu Polaków, dla których była to jedna z niewielu okazji, by zasmakować snookera na najwyższym poziomie.
Spośród naszych reprezentantów największe nadzieje wiązaliśmy z Adamem Stefanowem i Kacprem Filipiakiem. Z dobrej strony pokazał się jednak jedynie ten drugi. Aktualny mistrz Polski przebrnął przez kwalifikacje i w sobotę zmierzył się na stole telewizyjnym z Oliverem Linesem. Stefanów natomiast odpadł już w pierwszej rundzie eliminacyjnej, w której lepszy okazał się Anglik, Sanderson Lam.
[ad=rectangle]
Niespodziewany sukces zaliczył również Mateusz Baranowski. Osiemnastoletni snookerzysta, podobnie jak Filipiak, awansował do głównej fazy turnieju, ale w niej musiał uznać wyższość utytułowanego Szkota, Alana McManusa.
Sensacyjny początek turnieju
Początek turnieju miał iście sensacyjny przebieg. Już w pierwszej rundzie z Gdynią pożegnał się Stephen Maguire, który przegrał ze swoim rodakiem, Rossem Muirem. Na tym samym etapie z turniejem pożegnali się również Allister Carter, Jack Lisowski, a kilka godzin później do tego grona dołączył Mark Selby.
Szybka porażka aktualnego mistrza świata była jednym z największych ciosów dla snookerowych fanów, którzy liczyli na obecność Selby’ego podczas niedzielnych finałów. Reprezentant Anglii nie zawiódł jednak swoich kibiców i pomimo porażki pozostał w Gdyni aż do ostatniego dnia turnieju. Mistrz świata swobodnie przechadzał się po korytarzach dostępnych dla kibiców, rozdawał autografy i z uśmiechem pozował do zdjęć.
Mistrzowie wkraczają do gry
Prawdziwe zmagania rozpoczęły się jednak dopiero w sobotę, kiedy to do rywalizacji przystąpili zawodnicy z górnej części drabinki. Wśród najbardziej gorących nazwisk sobotniej rywalizacji nie zabrakło zwycięzców poprzednich edycji Gdynia Open - Neila Robertsona i Shauna Murphy’ego.
Powrót do Gdyni jest szczególnie udany dla reprezentanta Anglii, który właśnie podczas ubiegłorocznego turnieju w Polsce rozpoczął swój marsz na snookerowy szczyt. W ciągu dwunastu miesięcy Anglik dotarł m.in. do finału UK Championship, a także triumfował w prestiżowym Masters, kompletując tym samym potrójną koronę. Nic więc dziwnego, że sympatyczny snookerzysta w radością powrócił do Polski, co okazuje w kontaktach z dziennikarzami i kibicami. Radość z gry przekłada się również na wyniki - Murphy pewnie awansował do ćwierćfinału, a w meczu czwartej rundy zaatakował nawet maksymalnego brejka. Podejście zakończyło się jednak na 81 punktach po pudle na trudnej czarnej.
Ostateczne rozstrzygnięcia
W niedzielę rozegrane zostaną ostatnie pojedynki tegorocznego Gdynia Open. Najciekawiej zapowiada się rywalizacja w górnej części turniejowej drabinki, w której rywalizują Shaun Murphy, Neil Robertson oraz Judd Trump. Młody Anglik, który kontaktów z kibicami unika jak ognia, do ćwierćfinału awansował po znakomitym pojedynku z Johnem Higginsem. Doświadczony Szkot do końca walczył o pozostanie w turnieju, chociaż zmagał się nie tylko z przeciwnikiem, ale również chorobą. Ostatecznie jednak do grona ośmiu najlepszych zawodników awansował Trump, który wygrał 4:2.
Mniej emocji czeka kibiców, którzy wybiorą oglądanie pojedynków z dolnej części drabinki. Praktycznie pewny awans do finału ma Mark Williams, na drodze którego próżno szukać poważnych przeszkód. Plany byłego mistrza świata może pokrzyżować jedynie wschodząca gwiazda światowego snookera - Luca Brecel, który przed tygodniem walczył w finale Welsh Open.
Ćwierćfinały (początek o 13:00):
Shaun Murphy – Robert Milkins
Neil Robertson – Judd Trump
Mark Williams – Joe Perry
Jimmy Robertson – Luca Brecel
Gwiazdy snookera walczą w Gdyni
Ponad dwustu zawodników przyjechało do Gdyni, by walczyć o zwycięstwo z gdyńskim turnieju z cyklu PTC. W polskiej stolicy snookera pojawili się m.in. [tag=6343]Mark Selby[/tag], [tag=20517]Neil Robertson[/tag] i [tag=9688]Shaun Murphy[/tag].
Źródło artykułu: