9 czerwca w Madrycie rozpoczyna się decydująca walka o złoto w Lidze ACB. „Królewscy” w otwierającym finał spotkaniu pokonują Valencię 87:81 i obejmują prowadzenie w serii 1:0. Dwa dni później w stolicy konsternacja, goście zdobywają bowiem madrycką twierdzę, a rywalizacja na dwa kolejne mecze przenosi się na wschód kraju. W Walencji miejscowi nie trwonią kapitału wywalczonego w Barclaycard Center, dwukrotnie pokonują Real (81:64 i 87:76) i sensacyjnie zdobywają pierwsze w historii klubu mistrzostwo.
Od tamtych spotkań mija właśnie cztery miesiące, w Madrycie był to okres relatywnie spokojny, w Walencji bardziej burzliwy i przynoszący zmiany na wielu frontach. Najpoważniejsza z nich miała miejsce na trenerskiej łatwe, tuż po zakończeniu sezonu z pracy zrezygnował bowiem Pedro Martinez, a jego miejsce zajął Txus Vidorreta. Włodarzom niemal w komplecie udało się za to utrzymać mistrzowski skład, który wzmocniony został jeszcze Lataviousem Williamsem, Aaronem Doornekampem i Erickiem Greenem. Znakomicie w zespół wkomponował się zwłaszcza ostatni z nich, Amerykanin ze średnią 21,3 punktu na mecz jest obecnie drugim najlepszym strzelcem ligi.
Valencia nową kampanię rozpoczęła wybornie, sięgając w Las Palmas po Superpuchar Hiszpanii. W półfinale turnieju mistrzowie kraju wygrali z Unicają, a w decydującym meczu pokonali Herbalife Gran Canarię. Również start w Lidze ACB zwiastuje, że to znów może być sezon Bojana Dubljevica i spółki. Obrońcy tytułu pokonali kolejno Real Betis, Obradoiro i Iberostar i są jedną z pięciu drużyn, która może pochwalić się kompletem punktów.
Inną ekipą z trzema zwycięstwami na koncie jest Real. „Królewscy” na inaugurację przetestowali Przemysława Karnowskiego i jego kolegów z Morabanku Andorra (94:88), w środku tygodnia wygrali w Bilbao Arenie (87:80), a w weekend rozjechali Tecnyconta Saragossę 93:65. Ostatnie z tych zwycięstw sprawiło, że podopieczni Pablo Laso mają najlepszy stosunek małych punktów i dlatego są liderem rozgrywek. Druga w tabeli Barcelona ma bilans gorszy zaledwie o cztery „oczka” (plus 37 przy plus 41 Realu). Dwie pozostałe drużyny, które nie zaznały jeszcze w tym sezonie smaku porażki to Herbalife Gran Canaria i Montakit Fuenlabrada.
Wiadomo, że po weekendowej kolejce pierwsze punkty po stronie strat będą musiały zapisać bądź Valencia, bądź Real. Faworytów bezpośredniej konfrontacji wskazać bardzo trudno, gospodarze na swoim terenie przegrywają bowiem niesłychanie rzadko, z kolei „Królewscy” to zespół, który potrafi pokonać każdego rywala i to bez znaczenia, w jaki niegościnnej hali przyjdzie mu rywalizować. Jedno jest pewne, w Pabellón Municipal Fuente de San Luis szykuje się fantastyczne widowisko, którego żaden fan basket nie może przegapić. Mecz Valencia Basket – Real Madryt w niedzielę 15 października o godz. 18.30 na żywo wyłącznie w Sportklubie.
ZOBACZ WIDEO: Mistrz nie do zatrzymania, kolejne dwa punkty Valencii