Była rywalka Świątek sprawdza się w nowej roli. "Nigdy tego nie doświadczyłam"

Getty Images /  Clive Brunskill  / Ashleigh Barty i Iga Świątek
Getty Images / Clive Brunskill / Ashleigh Barty i Iga Świątek

Ashleigh Barty w marcu 2022 roku ogłosiła zakończenie tenisowej kariery. Od tamtego czasu życie Australijki zmieniło się diametralnie - została bowiem mamą. - Macierzyństwo różni się od wszystkiego - mówi w wywiadzie dla "Body and Soul".

W tym artykule dowiesz się o:

To był ogromny szok dla fanów tenisa na całym świecie. 25-letnia wówczas Ashleigh Barty, która była jedną z największych rywalek Igi Świątek i liderką rankingu WTA z trzema tytułami wielkoszlemowymi na koncie, zadecydowała o zakończeniu kariery.

Wiadomo było, że właśnie raszynianka przejmie po niej schedę, ale jak widać Barty miała po prostu inne priorytety. Australijka w sierpniu 2023 roku wyszła za Garry'ego Kissicka, a jedenaście miesięcy później została mamą. "Nasz piękny chłopczyk" - pisała wtedy (więcej TUTAJ).

Ashleigh Barty postanowiła opowiedzieć o swoim życiu, które jest dla niej zupełnie czymś nowym. - Macierzyństwo różni się od wszystkiego, czego kiedykolwiek doświadczyłam w życiu. Dużo obserwowałam, jak moje dwie siostry wychowują swoje dzieci, więc zawsze byłam bardzo wyczulona na to, jakie to jest trudne, ale jednocześnie daje dużo satysfakcji - stwierdziła w wywiadzie dla "Body and Soul".

- Nieubłaganie mecz trwa 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, ale daje ogromną satysfakcję i szczerze mówiąc, jest to najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam. Myślę, że jest to nieporównywalne z byciem sportowcem - dodała.

No właśnie, Ashleigh Barty radziła sobie kapitalnie na korcie. Ale czy macierzyństwo jest trudniejsze niż rywalizowanie na najwyższym światowym poziomie?

- Nie da się tego nawet porównać. W mojej karierze wiele razy myślałam, że treningi są trudne lub przeczuwałam, że czekają mnie trudne dni, ale bycie matką to zupełnie nowy poziom, nie ma z tym nic wspólnego - podsumowała.

Zobacz też:
Świetne wieści dla polskich tenisistów. Chodzi o turniej w Indian Wells

Komentarze (0)