- Dostałem np. propozycję prowadzenia zajęć z dzieciakami dwa razy w tygodniu na drugim końcu Poznania. Wynagrodzenie: 250 zł za osiem treningów. Jeśli ktoś oferuje ci takie pieniądze, jest to brak szacunku. Myślę, że na benzynę wydawałem więcej. Spróbowałem przez miesiąc i podziękowałem - opowiadał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Po tej sytuacji zdecydował się wyjechać z Polski. Poleciał do Londynu, gdzie początkowo pracował "na czarno" przy rozwożeniu jedzenia. Po pracy jeździł podpatrzeć, jak pracują w Tottenhamie Hotspur. Jego znajomy dostał ofertę pracy z Queens Park Rangers i postanowił zabrać Andryszaka za sobą.
- Wtedy pierwszy raz poczułem, że ktoś mnie ceni za moją wiedzę piłkarską i dostrzegł we mnie potencjał - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo szaleje. Tylko zobacz, co zrobił na treningu
Po kilku latach pracy w QPR zaczął wysyłać CV do klubów z Premier League. W końcu szczęście uśmiechnęło się do niego i dostał pracę w West Ham United.
Dzisiaj Andryszak zajmuje się rozpracowywaniem rywali i nie musi odpowiadać za wiele innych rzeczy, które musiał robić w QPR.
- Podsumowując: nie muszę już robić w klubie wszystkiego, co bardzo pomaga w poprawie produktywności. I sprawia, że więcej odpoczywam, co w każdej pracy jest bardzo ważne - powiedział.