Oficjalnie Olisadebe ma 38 lat. Są tacy, którzy twierdzą, że urodził się prawie 50 lat temu!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gdyby na początku kariery losy Emmanuela Olisadebe potoczyły się inaczej, to być może dzisiaj byłby bohaterem Japonii. To tylko jedna z barwnych i mało znanych historii ulubieńca polskich kibiców.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 9
Newspix.pl/Piotr Nowak
Newspix.pl/Piotr Nowak

Emmanuel Olisadebe złotymi literami zapisał się w historii polskiej piłki. Bez niego prawdopodobnie nie byłoby szans na awans na mistrzostwa świata w 2002 roku. To on w eliminacjach strzelał gola za golem, a cała Polska pokochała napastnika z Nigerii.

Historia "Emsiego" to jednak nie tylko piękne chwile w Biało-Czerwonych barwach. To także problemy z kontuzjami oraz rasizmem na początku przygody w naszym kraju.

Są także historie mniej znane. Na przykład ta, która pokazuje, że niewiele brakowało, a nie byłby gwiazdą w Polsce, a Japonii. Do dzisiaj też zagadką jest jego prawdziwa data urodzenia. Poznajcie pokręcone losy niedawnej gwiazdy naszego futbolu.

2
/ 9
PAP/Przemek Wierzchowski
PAP/Przemek Wierzchowski

Zanim Olisadebe trafił do Polski, musiał sobie radzić w Nigerii. W tym afrykańskim kraju każdy chłopiec marzy o tym, aby zostać piłkarzem. Dla wielu to jedyny sposób, aby wyrwać się z biedy i skosztować luksusowego życia.

Z "Olim" było podobnie. Do niego szczęście się uśmiechnęło, bo załapał się do uniwersyteckiej drużyny. Dzięki temu mógł zaprezentować swój talent na Uniwersjadzie w Japonii.

- Olisadebe studiował wtedy na uczelni w Ilorin. Nie znalazł miejsca w uniwersyteckiej reprezentacji, ale po moich interwencjach dostał szansę i w końcu do Japonii poleciał. Ze skrzydłowego zrobiłem go środkowym napastnikiem. Okazało się to świetnym posunięciem, bo w Fukuoce Olisadebe okazał się naszym najskuteczniejszym piłkarzem z trzema zdobytymi bramkami - opowiada trener Fanny Amun w książce "Afryka Gola".

To właśnie z tej pozycji dziennikarza Michała Zichlarza dowiadujemy się, że niewiele brakowało, a to w Japonii Olisadebe zapuściłby korzenie.

3
/ 9
PAP/Przemek Wierzchowski
PAP/Przemek Wierzchowski

- Podczas zawodów w Fukuoce przyszła do mnie do hotelowego pokoju trójka piłkarzy z Olisadebe na czele. Powiedzieli mi, że pochodzą z biednych rodzin, nie mają pieniędzy i chcą zostać w Japonii, żeby tam kontynuować kariery. Udało mi się ich przekonać, żeby tego nie robili - wspomina Amun.

Można zatem sobie wyobrazić scenariusz, że "Oli" zostaje w Japonii. Tam podbija rozgrywki ligowe w "Kraju Kwitnącej Wiśni", a niedługo później dostaje propozycję gry w reprezentacji tego kraju.

Tak to wyglądało u nas w kraju, a więc możliwe, że podobnie potoczyłyby się jego losy w Azji. Szczególnie że sam piłkarz miał parcie, aby zagrać w drużynie narodowej innej niż Nigeria, ale o tym później.

4
/ 9

Utalentowany napastnik ostatecznie wrócił do Nigerii. Tam trener Amun załatwił mu angaż w drużynie Jasper United. Przez dwa lata strzelił dwadzieścia bramek. W 1997 pojawiła się szansa na wyjazd do Europy, a konkretnie do Polski.

Początki były trudne. Wisła Kraków i Ruch Chorzów nie zdecydowały się na zatrudnienie anonimowego piłkarza z Afryki. W Krakowie uznano, że nie nadaje się, a w Chorzowie nie dogadali się działacze. Udało się za trzecim razem w Polonii Warszawa, w której trenerem był Jerzy Engel.

- Stwierdziłem, że się nadaje. Wiedziałem, co może zrobić z obrońcami dzięki niesamowitej szybkości - tłumaczył szkoleniowiec.

Sam piłkarz początkowo był zachwycony nowym krajem, a to za sprawą religii i Jana Pawła II.

- Jadąc ulicami, dziwiłem się, że tyle widzę krzyży, a wzdłuż dróg tyle figur Jezusa i Matki Boskiej. Pytałem: Dlaczego? Odpowiedziano mi: bo ludzie wierzą tu w Boga. Ucieszyłem się, bo ja też jestem katolikiem. Nie chciałem uwierzyć, że papież jest Polakiem, bo przecież John Paul the Second to nie jest polskie imię, ale zaraz ktoś mi wytłumaczył, że naprawdę nazywa się Karol Wojtyła - mówił Olisadebe.

5
/ 9

Emmanuel dopiero po dwóch latach zaczął imponować formą. W lidze strzelił dwanaście bramek, a Polonia Warszawa zdobyła mistrzostwo Polski i puchar ligi. To wtedy kibice zakochali się w jego saltach, które wykonywał po zdobytych golach. Zaczęły też pojawiać się pierwsze głosy, aby dać mu obywatelstwo i powołać do reprezentacji.

Taki plan miał Engel, który w styczniu 2000 roku został selekcjonerem Biało-Czerwonych. Niewiele jednak brakowało, a nic by z tego nie wyszło. Wszystko przez rasistów, którzy upokorzyli "Oliego". W maju, na stadionie w Lubinie, w kierunku czarnoskórego piłkarza leciały banany. To był wielki skandal.

- Byłem trochę zawiedziony. W miejscu, z którego pochodzę, rasizm jest mało znany. Zajęło mi trochę czasu, zanim zrozumiałem, dlaczego rzucają bananami. Szybko jednak o tym zapomniałem. Nawet nie zgodziłem się na pozwanie Zagłębia do sądu - tłumaczył piłkarz w programie "Kontratak".

Olisadebe rzeczywiście puścił incydent w niepamięć. Kilka miesięcy później zadebiutował w reprezentacji Polski i błyskawicznie stał się bohaterem całego kraju.

6
/ 9
Getty Images/Jamie McDonald
Getty Images/Jamie McDonald

Co działo się potem, na pewno wielu z was pamięta. W eliminacjach do MŚ 2002 Biało-Czerwoni szli jak burza, a największą gwiazdą był nigeryjski napastnik. Łącznie strzelił osiem bramek, a Polacy po szesnastu latach w końcu pojechali na mundial.

- Zdecydował się na grę w reprezentacji Polski dlatego, bo czuł, że w ekipie "Super Orłów" nie zagra. Jego zdaniem w Nigerii jest tak wielu dobrych napastników, że bał się, że nigdy nie dostanie swojej szansy - tłumaczy Emmanuel Ekwueme.

W międzyczasie był transfer do wielkiego Panathinaikosu Ateny, a także ślub z Polką Beatą Smolińską. Wydawało się, że międzynarodowa kariera stoi przed napastnikiem otworem. Sielanka jednak szybko się skończyła. Jedną z większych porażek był słaby występy w Korei i Japonii.

- Nigdy wcześniej o tym nie mówiłem, ale koniec końców muszę opowiedzieć tę historię. Podczas mundialu w 2002 roku przegraliśmy, bo każdy w polskiej reprezentacji realizował własne cele. Skutkiem były kłótnie i kompletny chaos. Wszystko zrujnowaliśmy - wyznał Olisadebe po latach.

Jego największą zmorą były jednak kontuzje.

7
/ 9
Getty Images/Julian Finney
Getty Images/Julian Finney

Olisadebe coraz rzadziej przyjeżdżał na zgrupowania, w klubie dużo czasu spędzał w gabinetach lekarskich. W barwach Panathinaikosu błyszczał sporadycznie. W 2006 roku ratunkiem miał być transfer do angielskiego Portsmouth, ale tam zagrał jedynie w dwóch meczach.

Z czego wynikały niekończące się kontuzje? Teorii było bardzo wiele. Nie brakowało jednak głosów, że być może "Emsi" jest za stary. Zarzucano piłkarzowi, że po przyjeździe do Polski zmienił datę urodzenia.

Od początku takie zarzuty stawiał Mirosław Skorupski, który był menedżerem na naszym rynku. Twierdził on, że Olisadebe w rzeczywistości jest starszy o trzy lub cztery lata. Inni mówili, że więcej - nawet dziesięć.

- Znam osobę, która osobiście przywoziła mu z Nigerii nowe papiery. To piłkarz, który ma za sobą grę w Polsce. Kiedy Olisadebe brał ślub w Warszawie, to do restauracji na Senatorskiej, gdzie odbywała się impreza, przyszła grupa czarnoskórych piłkarzy. Chcieli życzyć swojemu koledze wszystkiego dobrego i razem pobiesiadować. On ich jednak nie wpuścił do środka, tłumacząc to brakiem miejsca. Chłopcy byli wściekli. Wtedy o mało co prawda nie wyszła na jaw. Zawodnicy z Nigerii sami pytali mnie, czy ujawnić dokumenty, czy nie. Powiedziałem im - dajcie spokój, przecież akurat wtedy była na topie. Z tego, co mi wiadomo, stare dokumenty dotyczące wieku piłkarza są jeszcze w Polsce - mówi menedżer Mirosław Skorupski w książce "Afryka Gola".

8
/ 9
Getty Images/Jamie McDonald
Getty Images/Jamie McDonald

Prawdę próbował poznać wspomniany już Michał Zichlarz. Dziennikarz specjalnie udał się do Nigerii, aby tam odnaleźć, a następnie porozmawiać z rodziną gwiazdy polskiej kadry. Zrobił to plecami Emmanuela, bo ten z pewnością nie byłby zadowolony z takiego pomysłu.

Na miejscu Zichlarz dotarł do brata nigeryjskiego napastnika. On jednak za spotkanie zażądał wielkich pieniędzy. Przy drugiej próbie nie było już mowy o finansach, ale zgodę musiał wyrazić Olisadebe. Ten się wściekł, gdy o wszystkim usłyszał.

- Czego chcesz człowieku od moich najbliższych? Zostaw ich w spokoju. Rodzinę trzymam poza mediami - mówił przez telefon "Oli".

Skorupski jest przekonany, że to z obawy o wyjawienie prawdy na temat wieku Emmanuela.

- Nie dziwię się, że w Nigerii nie spotkał się pan z rodziną Olisadebe. Nie chcieli rozmawiać, bo może obawiali się, niewygodnych pytań. Jego wiek jest głęboko ukrytą tajemnicą.

9
/ 9

Problemy zdrowotne sprawiły, że "Oli" wypadł z poważnego futbolu. Jedynie w trakcie trzyletniego pobytu w Chinach popisywał się skutecznością, gdy strzelił 24 bramki. Potem próbował wrócić do Polski, ale w Lechii Gdańsk, po testach, zrezygnowano z jego usług.

Ostatni epizod Olisadebe miał miejsce w greckiej Verii, ale tam zagrał dziewięć meczów i strzelił jednego gola. W 2013 roku ogłosił, że kończy karierę. W ubiegłym roku 37-latek pochwalił się swoimi planami na życie.

- Nie żyję na nie wiadomo jak wysokim poziomie, ale nie jestem biedny. Na poważnie zamierzam zająć się biznesem, wejść w rynek nieruchomości. Kupować ziemię, budować, a potem sprzedawać lub wynajmować - zdradził w "Super Expressie".

"Emsi" zapisał się nawet na kurs trenerski, ale na razie nie słychać, aby zaczął pracę trenera. Pozostały po nim piękne wspomnienia, ale nie można wykluczyć, że niebawem zobaczymy go na ławce rezerwowych w roli szkoleniowca.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (12)
Krotoszyn
20.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wypada podziękować Oliemu, że dzięki jego determinacji i woli walki jakoś ten marazm w polskiej piłce udało się przetrwać  
avatar
smoker
19.05.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
zostawcie polskiego czarnuszka w spokoju zrobil swoje,gdyby nie on nasi kopacze nie mieli by goracych kubkow,polska sporo jego golom zawdziecza i basta  
avatar
_smigol_
19.05.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Dlaczego "były bohater" Każdy kto zrobił wiele dla polskiej piłki nożnej pozostanie na zawsze bohaterem. Takim dla mnie jest pan Olisadebe.  
avatar
piotruspan661
19.05.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Gdyby chciał grać w reprezentacji młodzieżowej wiek by miał znaczenie, a tak ma tylko dla żądnych sensacji dziennikarzy. Najważniejsze, że ma polskiego korzenia.  
Piotr Olszewski
19.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
A co za roznica ile ma lat? Wazne ze jak kazdy Nigeryjczyk, Boniek czy Lato jest Polakiem.