Obserwatorzy zawodów pływackich na Estadio Aquatico Olimpico nie kryją zdziwienia faktem, że podczas rywalizacji o medale olimpijskie na basenie obecny jest ratownik wodny.
- To prawdopodobnie najnudniejsza praca na Rio 2016 - piszą dziennikarze.
Organizatorzy XXXI Letnich Igrzysk Olimpijskich przekonują jednak, że obecność ratowników na basenie olimpijskim wynika z przepisów obowiązujących w Brazylii. Każdy publiczny basen w Kraju Kawy o wymiarach większych niż sześć na sześć metrów musi być strzeżony.
Podczas igrzysk zatrudnionych jest więc 75 ratowników, w tym 15 kobiet, których zarobki kształtują się na poziomie 1,1 tys. reali brazylijskich (ok. 1300 złotych) za 20 dni pracy po osiem godzin dziennie.
- Ratować topiącego się Michaela Phelpsa? Marzę o takiej sytuacji. Szansa jest jak jeden do miliona, ale jesteśmy na to przygotowani - powiedział mediom Anderson Fertes, 39-letni ratownik z Rio de Janeiro.
Opracował PB
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Mourinho zastraszał piłkarza? "Za takie coś grożą 3 lata"