Reprezentant Polski Paweł Olkowski miał uderzyć sąsiada, który zapukał do jego drzwi i zarzucił mu, że jego goście zachowują się zbyt głośno. Na miejsce zdarzenia wezwano policję. Taką informację podawały w poniedziałek niemieckie media.
Piłkarz 1.FC Koeln i jego sąsiad złożyli jednak sprzeczne zeznania, obwiniając się wzajemnie o wywołanie awantury.
Koloński "Express" kontynuuje temat awantury w domu Olkowskich (piłkarz mieszka w dzielnicy Junkersdorf z żoną Sarą i dzieckiem). Dziennikarz rozmawiał z innymi sąsiadami 26-letniego Olkowskiego. Wypowiadali się anonimowo, ale wszyscy stanęli murem za Polakiem.
Na jaw wyszły nowe fakty. Według ich relacji Polak tylko się bronił. Do jego drzwi dobijał się bowiem wzburzony mężczyzna w... czarnych rękawicach.
Sprawcą nie był - jak pierwotnie podawano - sąsiad Olkowskiego, lecz człowiek, który nie mieszka w tym miejscu na co dzień. Był to szwagier sąsiadki byłego piłkarza Górnika Zabrze.
Według relacji cytowanych w mediach wspomniana kobieta od dawna daje się we znaki lokalnej społeczności i jest skonfliktowana niemal ze wszystkimi mieszkańcami osiedla. Tak przedstawia ją jeden z nich. - Czara goryczy się przelała. Kobieta i jej bliscy tyranizują całe sąsiedztwo. Nie ma nikogo, z kim by się nie pokłóciła. Ona zamienia nam wszystkim życie w piekło - mówi na łamach "Expressu" jeden z mieszkańców dzielnicy Junkersdorf.
W przeszłości kłopotliwa sąsiadka miała użyć węża ogrodowego, żeby polać nim mężczyznę, który grillował po południu w swoim ogródku. Do tego podczas zebrań mieszkańców zawsze zgłasza veto i występuje przeciwko większości.
Co więc naprawdę wydarzyło się w sobotni wieczór w domu Olkowskiego?
Sąsiedzi polskiego piłkarza twierdzą, że sportowiec jedynie wypchnął napastnika w czarnych rękawicach, który próbował wtargnąć do jego domu.
- Pan Olkowski jest porządnym człowiekiem i przykre, że próbuje się go skompromitować. Usłyszałem głośny krzyk kobiety. Wyszedłem z domu i zobaczyłem, jak mężczyzna próbował wymusić wejście do mieszkania. Na początku myślałem, że to włamywacz. Będąc na miejscu pana Olkowskiego, zrobiłbym dokładnie to samo - cytuje jednego z sąsiadów defensora FC Koeln "Express".
Na łamach gazety wypowiedziała się też żona reprezentanta Biało-Czerwonych, Sara. - Uważam, że to bardzo smutne. Chcemy tutaj tylko żyć w spokoju - przyznała w rozmowie z niemieckim dziennikarzem.
Opracował PB
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ten film chwyta za serce. Gracze Barcy pocieszali płaczących rywali