Najwyższy koszykarz NBA ostrzegał świat przed Osamą Bin Ladenem. Nikt go nie słuchał

Nigdy nie pozbył się łatki "dziwoląga", który przybył z afrykańskiej wioski. Wszystko przez swój gigantyczny wzrost i nieco naiwną naturę, którą inni potrafili bezwzględnie wykorzystać.

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk
East News

Manute Bol wyróżniał się w NBA tym, że był kosmicznie wysoki (231 cm) i strasznie chudy, ważył tylko nieco ponad 100 kg. Ojciec miał 208 cm, matka 203 cm wzrostu, ale podobno jego dziadek był jeszcze wyższy. Sudańskie legendy opowiadały o tym, że mierzył aż 239 cm, był wodzem plemienia w tym afrykańskim kraju, miał wiele żon, a kiedy stwierdził, że umiera, kazał się żywcem zakopać.

W takim oto otoczeniu, w plemieniu Dinka, w 1962 roku (prawdopodobnie 16 października, ale to niepotwierdzona data) przyszedł na świat Manute Bol. Jego imię oznaczało "błogosławiony". Jako młody chłopak dwa razy uciekał z domu, byle tylko nie poddać się jednemu z rytuałów plemiennych - usunięcia sześciu dolnych zębów. W końcu jednak uległ woli ojca.

Po latach opowiadał, że w młodości nie tylko musiał walczyć z lwem (zabił go włócznią), ale też zapłacić sporo za żony. Pierwsza kosztowała go pięćdziesiąt krów, druga sto. Bol miał dziesięcioro dzieci - sześcioro z Atong (odeszła od zawodnika), czworo z Ajok. Do końca życia miał zajmować się hodowlą bydła, ale zbieg okoliczności sprawił, że wszystko potoczyło się inaczej.

Chłopak z wioski w elicie NBA

Od 15. roku życia grał w koszykówkę, bo wcześniej koniecznie chciał zostać piłkarzem. Jeden z trenerów polecił do skautom z amerykańskich uczelni i w 1983 roku Bol wylądował w USA. Nie znał słowa po angielsku, pierwszy raz był poza rodzinnym krajem i dostał się do grupy ludzi zażarcie walczącej o podpisanie kontraktu w NBA.

W 1984 roku znalazł się w składzie University of Bridgeport. Sudańczyk miał duże braki techniczne, które nadrabiał walecznością. Przez cały sezon uniwersytecki zdobywał średnio ponad 22 pkt na mecz, miał 13,5 zb. i 7 bloków. Statystyki imponujące, ale mało kto wierzył, że zaangażuje go zawodowy klub.

Manute Bol postawił wszystko na jedną kartę. Zmarł jego ojciec, więc teraz to on był głową rodziny. Przystąpił do draftu i nieoczekiwanie został wybrany. Aż do 1993 roku był najwyższym koszykarzem w historii najlepszej ligi koszykarskiej świata. Z numerem 31 wzięli go działacze Washington Bullets (teraz Wizards). Raz już brał udział w drafcie - dwa lata wcześniej, w 1983 roku, zaraz po przybyciu do USA wybrali go działacze San Diego Clippers, ale ze względu na młody wiek władze NBA anulowały "transakcję".

Traktowano go jako ciekawostkę, bo poza umiejętnością blokowania (w jednym ze spotkań Ligi Letniej miał 31 "czap") niewiele mógł wnieść do gry. Bol zaskoczył jednak wszystkich i w debiutanckim sezonie rozpoczął 60 spotkań w pierwszym składzie. Jego średnia bloków z sezonu 1985/86 - 4,97 na mecz - jest drugim wynikiem w historii NBA. Chłopak, który jeszcze niedawno pasł krowy gdzieś w afrykańskiej dziczy, został wybrany do drugiej piątki najlepszych obrońców ligi sezonu 1985/86

W kolejnym sezonie do drużyny dołączył słynny Moses Malone, więc Bol znowu był rezerwowym. W 1988 roku został oddany do Golden State Warriors, gdzie nie tylko imponował grą pod koszem (średnia bloków 4,3 na mecz), ale nagle poszerzył swój repertuar w ataku: zaczął rzucać za trzy.
Manute Bol (231 cm, z lewej) z Patem Ewingiem (213 cm). Fot. EastNews Manute Bol (231 cm, z lewej) z Patem Ewingiem (213 cm). Fot. EastNews
Wyglądało to dziwacznie, kiedy zawodnik o wzroście 231 cm przymierza zza łuku, ale kibice uwielbiali jego akcje. Dzięki "trójkom" zanotował 3,9 pkt na mecz, najlepszą średnią z czasów NBA. Potem zaczął zmieniać kluby, bo potrzebny był bardziej na treningi niż do poważnej gry.

W 1990 roku trafił do Philadelphia 76ers, po trzech latach wylądował w Miami Heat, po czym wrócił do Waszyngtonu. W zespole tym pojawił się nowy zawodnik, Georghe Muresan, rumuński środkowy o wzroście 231 cm, więc Bol był potrzebny jako rywal na ćwiczeniach. W trakcie sezonu Bullets oddali go jednak do 76ers, gdzie z kolei występował Shawn Bradley (229 cm, nr 2 draftu), który - tak jak Sudańczyk - potrafił jedynie blokować i niewiele więcej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×