Wicemistrz z igrzysk w Rio cudem uniknął śmierci. Z jego auta został wrak

Julius Yego kilka miesięcy temu zdobył srebrny medal olimpijski. Niewiele brakowało, a już nie byłoby go wśród nas. W rodzinnym kraju przeżył bardzo poważny wypadek.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Getty Images / Alexander Hassenstein

Igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro dostarczyły nam niezapomnianych momentów. Jednym z nich był finał rzutu oszczepem mężczyzn. Julius Yego był bliski wywalczenia złotego medalu, ale w trakcie finałowej rywalizacji doznał poważnej kontuzji. Stadion opuścił na wózku, a na pocieszenie wywalczył srebrny medal.

Kenijczyk zdążył pogodzić się z tamtymi wydarzeniami, a los znowu go nie oszczędził. Tym razem przeżył dramat poza areną sportową. W niedzielę wieczorem jechał samochodem, gdy nieopodal miejscowości Eldoret miał wypadek.

Okoliczności zdarzenia na razie nie są znane. Yego odezwał się jedynie na Facebooku, aby uspokoić fanów. Tam też pokazał zdjęcie swojego auta.

This is horrific to see !!but no words can express what to say !!my living God was with me !big big thank you my...

Opublikowany przez Julius Yego na 24 październik 2016

- To jest przerażający widok. Brakuje mi słów, aby to opisać. Na szczęście Bóg nade mną czuwał - pisze 27-latek.

Yego nie doznał nawet poważnych obrażeń. Noc spędził w szpitalu i obserwacja nie wykazała nic niepokojącego.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Howard Webb porzucił żonę dla 37-letniej Niemki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×