W tym artykule dowiesz się o:
Polskie złote serce
Piotr Małachowski o włos stracił złoty medal igrzysk olimpijskich. W konkursie rzutu dyskiem prowadził przez cały czas rywalizacji i dopiero w ostatniej próbie przerzucił go młody Christoph Harting. Polak przyznawał jednak, że ogromnie cieszy się ze srebra i zaraz po przylocie do kraju postanowił uszczęśliwić nim jeszcze jedną osobę.
Zawodnik przekazał krążek na licytację dla małego Olka, który cierpi na nowotwór gałki ocznej. Chłopiec ma tylko cztery latka i z chorobą zmaga się już ponad połowę swojego życia. W Polsce dalsze leczenie jest niemożliwe, potrzebna jest operacja w Nowym Jorku. Cały dochód z aukcji medalu zostanie przeznaczony na ten cel. Złote serce srebrnego medalisty.
Przepłynęła morze, by wystartować w igrzyskach
Historia Yusry Mardini mogłaby posłużyć jako scenariusz do niejednego filmu. Syryjska pływaczka musiała uciekać przed wojną domową w ojczyźnie. Rok temu razem ze starszą siostrą próbowały na pontonie przedostać się do Europy. Ostatecznie musiały ewakuować się z pokładu i zdecydowały się, by popłynąć do brzegu.
Po kilku godzinach dotarły na greckie wybrzeże. Obrały kierunek na Niemcy i znalazły się w końcu w Berlinie. W stolicy kraju Yusra trafiła pod skrzydła trenera i stanęła przed szansą wyjazdu na igrzyska. MKOL pozwolił bowiem uchodźcom na start pod olimpijską flagą. W Rio na 100 metrów motylkiem zajęła 41 miejsce na 45 zawodniczek. W tym wypadku wynik nie był jednak najważniejszy.
Miłość w powietrzu
''Love is in the air'' można było nucić patrząc na to, co się dzieje w wiosce olimpijskiej i na arenach sportowych zmagań. Pary z kilkuletnim stażem startowały razem w zawodach i wspierały się z trybun, a niektóre nawet postanowiły pójść dalej i na oczach całego świata deklarowały spędzenie ze sobą reszty życia.
Po finale rugby o rękę swoją wybrankę poprosiła Marjoria Enya. Isadora Cerullo nie zdobyła trofeum, ale za to na jej palcu po spotkaniu rozbłysł sporej wielkości diament. Z pierścionkiem wyjechała z Rio także srebrna medalistka w skokach do wody. Chinka He Zi oświadczyny przyjęła stojąc na olimpijskim podium.
Po finale trójskoku Will Claye oświadczył się z kolei płotkarce Queen Harrison, a mistrzyni olimpijska w ujeżdżeniu Charlotte Dujardin już drugi raz powiedziała swojemu chłopakowi "tak", wcześniej uczyniła to na igrzyskach w Londynie. Łez wzruszenia nie brakowało.
Przegrała z rywalkami, wygrała z chorobą
150 metrów. Dokładnie tyle dzieliło Marę Abbott od linii mety w wyścigu szosowym kobiet ze startu wspólnego. Amerykanka najszybciej pokonała piekielny zjazd na ostatnim odcinku trasy i pewnie zmierzała po złoty medal. Przeciwniczki okazały się jednak szybsze i odebrały jej nadzieję na triumf dosłownie na ostatniej prostej.
Moment, gdy na mecie kolarkę pocieszali jej rodzice był jednym z najbardziej chwytających za serce w trakcie trwania całych igrzysk. Jeszcze niedawno zawodniczka musiała sobie radzić z anoreksją i chociaż należy do światowej czołówki, nie mogła liczyć na wsparcie sponsorów. Aby uprawiać ukochany sport, dorabiała w zimę w sklepie i na farmie warzywnej.
Sport ponad podziałami
To był jeden z najbardziej zaskakujących momentów igrzysk. Po rywalizacji gimnastyczek zawodniczki z Korei Południowej i Północnej potwierdziły, że na igrzyskach polityka schodzi z dalszy plan. Sportsmenki z dwóch zwaśnionych państw, Lee Eun-ju oraz Hong Un-jong, zrobiły sobie wspólne zdjęcie. Selfie trafiło do serwisów społecznościowych i biło rekordy popularności.
Łzy faworyta
Julius Yego przyjechał do Rio po złoto. Kenijski oszczepnik, który zaczynał treningi od nauki techniki z internetu, miał już na koncie triumf w mistrzostwach świata i liczył, że uda mu się dorzucić najważniejszy tytuł do CV.
Było bardzo blisko. Po pierwszej próbie Yego zdecydowanie prowadził. W drugiej kolejce zaczęły się problemy. Kenijczyk uskarżał się na kontuzję kostki, która ostatecznie nie pozwoliła mu na kontynuowanie konkursu. Zamiast oddać piąty rzut, Yego z łzami w oczach opuszczał stadion na wózku inwalidzkim. W międzyczasie jego wynik poprawił Thomas Rohler i Afrykanin spadł na drugie miejsce.
Duch igrzysk olimpijskich
Bieg eliminacyjny na 5000 metrów został zapamiętany nie z powodu rywalizacji sportowej, a sytuacji z udziałem dwóch biegaczek. Nowozelandka Nikki Hamblin upadła podcięta przez rywalkę. Na pomoc ruszyła jej Amerykanka Abbey D'Agostino, która też ucierpiała w tym zdarzeniu. Zmotywowała koleżankę do kontynuowania biegu i razem z nią skierowała się do mety.
Okazało się jednak, że to D'Agostino bardziej ucierpiała. Amerykanka upadła na bieżnię. Wtedy Hamblin zrewanżowała się i podniosła biegaczkę. Po minięciu linii mety padły sobie w ramiona. Obie pokazały, na czym polega duch igrzysk olimpijskich.
Śmierć, która uratowała innych
Bardzo poruszającą wiadomością była informacja o śmierci Stefana Henzego - 35-letniego trenera niemieckich kajakarzy, który podczas powrotu do wioski olimpijskiej brał udział w wypadku samochodowym. Taksówka, którą jechał, uderzyła w mur. Henze wypadł przez przednią szybę, doznał ciężkich obrażeń głowy i mimo kilku dni walki lekarzom nie udało się uratować jego życia.
Rodzicie szkoleniowca wykazali się niesamowitym gestem i wydali zgodę na oddanie organów syna do przeszczepów. W ten sposób uratowano życie czterem osobom.