Zdjęcie próbki antydopingowej i złośliwy komentarz. Kowalczyk nie odpuszcza Norwegom?

Sportsmenka z Kasiny Wielkiej w swoim stylu rozwiewa wszelkie wątpliwości na temat sposobu przeprowadzania kontroli antydopingowych w biegach narciarskich.

Piotr Bobakowski
Piotr Bobakowski
Justyna Kowalczyk Newspix / TEDI / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk

Po wybuchu afery dopingowej z udziałem Therese Johaug (w organizmie 28-letniej biegaczki narciarskiej wykryto śladowe ilości zakazanego sterydu anabolicznego clostebolu) Justyna Kowalczyk nie zamierzała siedzieć cicho.

Polka - jako jedna z pierwszych - skomentowała wpadkę rywalki, zamieszczając w sieci zdjęcie kremu (z widocznym tam napisem "DOPING"), który miała stosować słynna Norweżka na poparzone od słońca usta. - Ładne opakowanie tej maści - podkreśliła w prześmiewczym tonie Kowalczyk.

Teraz biegaczka z Kasiny Wielkiej znowu "wbija szpilę" Norwegom. Na swoim profilu na Twitterze dwukrotna mistrzyni olimpijska podjęła bowiem temat dopingu.

- Gdyby ktoś miał wątpliwości: biegacze narciarscy z większości krajów badani są często. I bardzo dobrze. Z większości krajów, powtarzam - napisała w komentarzu do zdjęcia z próbką antydopingową zamieszczonego na portalu społecznościowym.

Można po tym sądzić, że kontrolerzy "odwiedzili" podopieczną trenera Aleksandra Wierietielnego podczas obozu w Laponii. "Z większości krajów" oznacza najprawdopodobniej, że oszczędzanymi są sportowcy z Norwegii.

Justyna Kowalczyk spróbowała swoich sił we wspinaczce sportowej

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarz prawie amator, a gol jak u Maradony

Czy Kowalczyk dobrze robi, że znowu wraca do sprawy dopingu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×