Po wybuchu afery dopingowej z udziałem Therese Johaug (w organizmie 28-letniej biegaczki narciarskiej wykryto śladowe ilości zakazanego sterydu anabolicznego clostebolu) Justyna Kowalczyk nie zamierzała siedzieć cicho.
Polka - jako jedna z pierwszych - skomentowała wpadkę rywalki, zamieszczając w sieci zdjęcie kremu (z widocznym tam napisem "DOPING"), który miała stosować słynna Norweżka na poparzone od słońca usta. - Ładne opakowanie tej maści - podkreśliła w prześmiewczym tonie Kowalczyk.
Teraz biegaczka z Kasiny Wielkiej znowu "wbija szpilę" Norwegom. Na swoim profilu na Twitterze dwukrotna mistrzyni olimpijska podjęła bowiem temat dopingu.
- Gdyby ktoś miał wątpliwości: biegacze narciarscy z większości krajów badani są często. I bardzo dobrze. Z większości krajów, powtarzam - napisała w komentarzu do zdjęcia z próbką antydopingową zamieszczonego na portalu społecznościowym.
Można po tym sądzić, że kontrolerzy "odwiedzili" podopieczną trenera Aleksandra Wierietielnego podczas obozu w Laponii. "Z większości krajów" oznacza najprawdopodobniej, że oszczędzanymi są sportowcy z Norwegii.
Justyna Kowalczyk spróbowała swoich sił we wspinaczce sportowej
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarz prawie amator, a gol jak u Maradony