Justyna Kowalczyk wyjechała do Finlandii, aby w Lahti przetestować trasy, na których będzie rywalizować podczas lutowych mistrzostw świata. Plany polskiej biegaczki narciarskiej zmieniły się jednak z powodu ekstremalnych mrozów.
W nocy w niektórych zakątkach kraju temperatura spadała nawet do -42 stopni Celsjusza. Dlatego organizatorzy Pucharu Skandynawii odwołali piątkowy sprint. Kowalczyk jednak nie przestraszyła się zimy i pomimo przenikliwego mrozu poszła na trening.
To nie był najlepszy pomysł, czego dowodem jest zdjęcie, które Polka zamieściła na Twitterze. Okazuje się, że mróz w Lahti dał nieźle popalić naszej mistrzyni olimpijskiej.
- Delikatnie ujmując, bieganie w ubranku startowym (lycra) sprawdzianu przy -25 miłe nie jest. Odmrożenia (2 stopień) są. Do MŚ w Lahti się zagoi - pisze sportsmenka z Kasiny Wielkiej (pisownia oryginalna).
Delikatnie ujmując,bieganie w ubranku startowym (lycra)sprawdzianu przy -25 miłe nie jest.Odmrozenia(2stopien)są. Do MŚ w Lahti sie zagoi pic.twitter.com/ACAsDZ1tDD
— Justyna Kowalczyk (@JuiceKowalczyk) 6 stycznia 2017
Odmrożenia drugiego stopnia są bardzo bolesne i niebezpieczne. W odmrożonych miejscach pojawiają się zasinienia i opuchlizna, a efektem tego mogą być długotrwałe obrzęki i przebarwienia.
W niedzielę Polka ma wystartować w Lahti w biegu stylem klasycznym.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak się bawi Legia. Jędrzejczyk rozkręcił wesele u kolegi