Jak to możliwe, że lekarz norweskich biegaczek narciarskich, Fredrik Bendiksen na początku września 2016 roku, podczas obozu treningowego we Włoszech, podał Therese Johaug krem na oparzenia ust zawierający zakazany clostebol? Przecież na opakowaniu było ostrzeżenie o dopingu!
- Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego się nie zorientowałem, że tam może być coś zakazanego. Widziałem, że jest tam notka o clostebolu, ale nie skojarzyłem tego z listą zakazanych środków WADA - mówił w trzy miesiące temu, gdy podawał się do dymisji.
Teraz, po wielu nieprzespanych nocach, w rozmowie z Norweską Agencją Antydopingową Bendiksen podał oficjalnie trzy powody, które mogły wpłynąć na jego roztargnienie.
1. Problemy w życiu prywatnym związane z poważną chorobą w rodzinie. Z tego powodu Bendiksen musiał opuścić obóz we włoskim Livigno już 5 września, dużo wcześniej niż planował.
2. Kontuzja innego reprezentanta Norwegii, Hansa Christera Holunda, który wybił bark podczas upadku i trafił do szpitala. Bendiksen na bieżąco monitorował jego leczenie.
3. Zaplanowana na poniedziałek 5 września, dzień po tym, jak Johaug zaczęła leczyć poparzone usta, konferencja prasowa na temat procedur używania lekarstw na astmę w kadrze Norwegii oraz wpadki dopingowej Martina Johnsruda Sundbysa.
Takie tłumaczenia lekarza zostały przyjęte przez komisję. W terminie 25-27 stycznia w Oslo odbędzie się rozprawa, podczas której triumfatorka Kryształowej Kuli przedstawi własną linię obrony.
Przypomnijmy, że Johaug grozi nawet 14-miesięczna dyskwalifikacja - taką karę zaproponowała Norweska Konfederacja Sportu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: śmieszny film z Ramosem i Marcelo. Trafili na kibica... Barcy?