Marek Wójcik, nauczyciel wychowania fizycznego, zdradził, że mały Kamil Stoch był wzorowym uczniem. Dobrze się uczył i nie sprawiał problemów. Zdarzył się jednak wyjątek. Będąc w szóstej klasie, Stoch wywołał aferę, która zakończyła się wezwaniem rodziców do szkoły. Poszło wówczas o... farbowanie włosów!
- Dyrektor zapisał w statucie zakaz przychodzenia do szkoły z pokolorowanymi włosami. Kamil był wtedy na zgrupowaniu i o tym nie wiedział. Wrócił z przefarbowanymi na jasny blond włosami. Zrobiła się z tego afera, rodzice zostali wezwani do szkoły. Okazało się, że na zgrupowaniu, pod wpływem starszych kolegów zmienił kolor włosów - przypomniał skandal z udziałem przyszłego mistrza sportu na łamach "Super Expressu".
Wuefista z podstawówki w Zębie podkreślił, że od samego początku było widać u Stocha ponadprzeciętne umiejętności sportowe. Na tle rówieśników wybijał się praktycznie we wszystkich dyscyplinach.
- Jak kopał piłkę, to w taki sposób, że nie trzeba było mu mówić, jak ma ustawiać stopę. Dobry był też w koszykówce, szybki, miękko biegający, skoczny. Trzeba było skoczyć w dal z miejsca? Wygrywał. Z rozbiegu? To samo! Sprawdzał się też w gimnastyce i lekkoatletyce. Ba, nawet piłeczką palantową rzucał najdalej! - ocenił Wójcik.
Kilkunastoletni Stoch nie lubił przegrywać i trudno mu było znieść porażkę w rywalizacji sportowej. W szkole podstawowej został zapamiętany jako niezwykle ambitny chłopiec. - Nawet jak na zwykłej lekcji WF-u jego drużyna poniosła porażkę, to strasznie to przeżywał, miał pretensje do kolegów, że słabo się angażowali - podsumował nauczyciel z Zębu.
[b]ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Włodarczyk pokazała moc. Jest niesamowita
[/b]