Już po pierwszych zawodach w biegach narciarskich na mistrzostwach świata w Lahti wybuchła burza. Marit Bjoergen wygrała bieg łączony, a następnie zadedykowała złoty medal Therese Johaug, która jest zawieszona za doping.
Wypowiedź "Cyborga" szybko spotkała się z krytyką. W Norweżkę uderzył Tomas Petterson, dziennikarz szwedzkiej gazety "Expressen". Nazwał Bjoergen hipokrytką.
Szwed zdradził w rozmowie z portalem sport.pl, że jego słowa spotkały się z ostrą reakcją Norwegów. Tamtejsi kibice zaczęli zasypywać go mailami.
- Dostałem jakieś 300 maili z Norwegii, żebym spadał, delikatnie mówiąc. Nie spodobało się im - zdradza Petterson.
Dziennikarz przyznał, że z jednej strony rozumie zachowanie Bjoergen, bo Johaug jest dla niej bliską osobą. Dodaje jednak, że w takich przypadkach nie powinna mieszać wątków osobistych.
- Mieliśmy w Lahti spotkanie biegaczy z działaczami FIS w sprawie lepszej walki z dopingiem. Ale gdy problem dotyczy kogoś, kto jest ci bliski, jak Johaug dla Bjoergen, wtedy robi się trudno. Marit musi pamiętać, że jest wielką gwiazdą i taka hipokryzja jej nie przystoi. Ma walczyć o czystość sportu i nie mieszać do tego osobistych wątków.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: po karze za doping Szarapowa wróci silniejsza? Zobacz, jak haruje
300 maili to może niezbyt wiele?