Kupował bokserowi koszulki z Kaczorem Donaldem. Żona Gołoty wspomina Duvę

PAP / Adam Hawałej
PAP / Adam Hawałej

Śmierć szkoleniowca, który wychował wielu mistrzów świata, została przyjęta z ogromnym smutkiem w światku bokserskim. Trener traktował Gołotę jak własnego syna.

W środę (8 marca) w szpitalu w amerykańskim Paterson (New Jersey) w wieku 94 lat zmarł wybitny trener i promotor boksu, Lou Duva. Na liście wychowanków słynnego szkoleniowca znajdziemy aż 19 zawodowych mistrzów świata, m.in. Lennoxa Lewisa, Hectora Camacho czy Evandera Holyfielda.

Duva zawsze bardzo ciepło wypowiadał się na temat Andrzeja Gołoty. To właśnie on stał w narożniku "Andrew" podczas pamiętnej walki z Riddickiem Bowem, która w lipcu 1996 roku zakończyła się wielką awanturą i zamieszkami w Madison Square Garden. Polski pięściarz był pupilem Duvy, a zdobycie przez Polaka mistrzostwa świata wagi ciężkiej pozostało niespełnionym marzeniem Amerykanina.

Małżonka byłego boksera, Mariola Gołota, w rozmowie z agencją PAP przypomniała, że Duva, który prywatnie był bardzo sympatycznym i miłym człowiekiem, traktował Gołotę jak własnego syna.

- Pamiętam, że kiedy przyjeżdżałam z Olą (córka pary - przyp. red.) na zgrupowania, to zabierał nas do Walt Disney stores i kupował sobie i Andrzejowi koszulki z Kaczorem Donaldem - zdradziła Gołota, cytowana przez polsatsport.pl.

ZOBACZ WIDEO Córka byłego czeskiego piłkarza wyrosła na piękną kobietę. Jej zdjęcia robią furorę w sieci

Źródło artykułu: