Media na całym świecie piszą o tragedii, która wydarzyła się w Panamie. W sobotę 15 kwietnia w miejscowości Colon doszło do strzelaniny. Jedna osoba zmarła - był nią piłkarz Amilcar Henriquez.
Świadkowie opisują, że w pobliżu domu 33-latka zaparkował czerwony Nissan. Następnie wysiadł z niego mężczyzna z bronią. Po chwili napastnik zaczął strzelać do Henriqueza i jego dwóch kolegów, a następnie uciekł z miejsca zdarzenia.
Reprezentant Panamy trafił do szpitala, ale wkrótce zmarł. Jego koledzy przeżyli, nadal przebywają w szpitalu. Napastnik ciągle jest na wolności, ale nawet prezydent kraju zapowiedział, że zrobi wszystko, by złapać mordercę.
- Potępiamy zabójstwo Amilcara Henriqueza. Skupimy wszystkie siły, aby złapać ludzi odpowiedzialnych za ten mord - mówi Juan Carlos Varela.
Na razie nie wiadomo, co było motywem ataku. Media jedynie spekulują, że za zabójstwem może stać jeden z gangów narkotykowych. Colon to jedno z najniebezpieczniejszych miast w Panamie i często giną tam ludzie w wyniku wojen między kartelami.
Śmierć Henriqueza to wielka strata dla panamskiej piłki. 33-letni defensywny pomocnik był jedną z najważniejszych postaci reprezentacji, w której rozegrał 75 meczów. Amilcar wystąpił w trzech meczach eliminacji do MŚ 2018, w których Panama zajmuje trzecie miejsce premiowane awansem na mundial.
Większą część kariery spędził w Kolumbii, gdzie grał w Medellin, America de Cali czy Atletico Huila. W ubiegłym roku wrócił do ojczyzny i występował w Arabe Unido.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Chalidow już ma następcę. Tak ćwiczył z 4-letnim synem
Dodam (z innego miejsca): "Kolumbia jest kokainowym zagłębiem świata, ale na jej terenie produkowane s Czytaj całość