- Czy nie możesz przychodzić codziennie? Urs nigdy nie pracował tak szybko - powiedział szef warsztatu do dziennikarza gazety "Blick", który przygotowywał materiał o Schonenbergerze. Były szkoleniowiec FC Thun, który przez 14 lat pracował jako trener, wcześniej zawodowo grał w piłkę. Teraz zajmuje się kosmetyką aut.
Z futbolowego interesu wypadł w 2012 roku. SC Kriens było ostatnią drużyną, jaką prowadził. Później zmienił branżę. Od pięciu lat pracuje w warsztacie w Zurichu. Do jego obowiązków należy umawianie spotkań, kontrola dokumentów, odbieranie samochodów od klientów i ich pielęgnacja. - Jeśli w biurze nie mam nic do roboty to pomagam w garażu. Mam tutaj świetny zespół w warsztacie - mówi Schonenbergerze.
W 2005 roku też miał znakomity zespół. Prowadząc FC Thun został architektem największej sensacji w Lidze Mistrzów. Wprowadził drużynę z małego, niespełna 50-tysięcznego miasteczka, do fazy grupowej LM. Po drodze wyeliminował Dynamo Kijów i Malmoe. W grupie B gra Szwajcarów też robiła wrażenie. Zaciętej boje z Arsenalem (0:1 i 1:2) sprawiły, że FC Thun zyskało szacunek. Przygodę z LM ekipa Schonenbergera zakończyła na trzecim miejscu i zapewniła sobie grę w 1/16 Pucharu UEFA (odpadła z Hamburgerem SV).
- Od dziecka byłem fanem Arsenalu, a Arsene Wenger był moim wzorem. Tamte mecze były czymś wyjątkowym. Później, sam nie wiem czemu, zacząłem być sprowadzany do drużyn, którym nie idzie. Zyskałem reputację "strażaka" - wspomina Szwajcar.
Pracownik warsztatu samochodowego nie ubolewa nad tym, że nie jest już częścią futbolowego świata. - Jestem szczęśliwy i lubię swoją pracę. Teraz mam wolne weekendy. To jest dopiero życie - uważa Schonenberger.
ZOBACZ WIDEO Trzy minuty wstrząsnęły Lazio. Derby dla Romy. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]