Zapomniana tragedia. Dzień przed śmiercią Senny zginął inny kierowca Formuły 1

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

1 maja cały świat będzie wspominał śmierć legendarnego Ayrtona Senny. Nie wszyscy pamiętają, że w przeddzień dramatu na tym samym torze życie stracił inny kierowca Formuły 1, 33-letni Roland Ratzenberger z Austrii.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 7
Getty Images/Mark Sandten
Getty Images/Mark Sandten

22 lata temu rozegrał się jeden z największych dramatów w historii Formuły 1. Kierowcy przyjechali do Włoch, aby rywalizować na słynnym torze Imola. Do dzisiaj wszyscy pamiętają o śmiertelnym wypadku Ayrtona Senny w trakcie Grand Prix San Marino. Jednak nie tylko niedzielny wyścig zakończył się tragedią.

Jako pierwszy - podczas treningu (w piątek, 29 kwietnia) - horror przeżył Rubens Barrichello. Auto Brazylijczyka straciło przyczepność, uderzyło w bandę, a sportowiec był bliski uduszenia się własnym językiem. W porę uratowali go medycy.

Tyle szczęścia co on nie miał Roland Ratzenberger, który dzień później (30 kwietnia 1994 r.) podczas kwalifikacji uległ bardzo groźnemu wypadkowi. W wyniku rozległych obrażeń Austriak zmarł.

W 22. rocznicę tragedii na Imoli przypominamy historię byłego kierowcy Simteka.

2
/ 7
Getty Images/Pascal Rondeau
Getty Images/Pascal Rondeau

Ratzenberger zaczynał swoją przygodę ze sportami motorowymi od festiwalu Formuły Ford. Niedługo później trafiły do Formuły 3, a także startował w mistrzostwach samochodów turystycznych. Kolejnym etapem była Japonia, w której rywalizował w Formule 3000.

W 1994 roku spełniło się jego największe marzenie. Ratzenberger został przedstawiony jako nowy kierowca teamu Simtek. Zadebiutował w GP Brazylii, ale nie udało mu się awansować z kwalifikacji do wyścigu. Drugi start był bardziej obiecujący. W GP Pacyfiku zajął 11. miejsce. To miał być zwiastun kolejnych sukcesów, a swoje aspiracje Austriak chciał potwierdzić we Włoszech.

3
/ 7
Getty Images/Pascal Rondeau
Getty Images/Pascal Rondeau

Wszystko wskazywało na to, że pochodzący z Salzburga kierowca zakwalifikuje się do kolejnych zawodów. Uzyskał już bowiem wynik, który gwarantowałby mu start w GP San Marino. Chwilę później wydarzyła się tragedia na bardzo szybkim łuku nazywanym "Villeneuve". Kierowca pędził z prędkością 314 km/h, gdy doszło do awarii w jego bolidzie.

Na wcześniejszym okrążeniu Ratzenberger uszkodził przednie skrzydło. Jak się okazało, było to główną przyczyną wypadku, w wyniku którego austriacki sportowiec uderzył w betonową ścianę. Bolid był doszczętnie rozbity.

Rozpoczęła się akcja ratunkowa. Wszystkiemu przyglądał się Senna. Widział, jak medycy wyciągają ciało jego rywala z bolidu, a następnie jak prowadzono akcję reanimacyjną. W pewnym momencie się rozpłakał.

Wszyscy mieli nadzieję, że kierowca Simteka przeżyje.

4
/ 7

Ratzenbergera przewieziono do pobliskiego szpitala w Bolonii. Niestety, po siedmiu minutach stwierdzono zgon kierowcy F1. To był cios dla środowiska, ale także dla rodziny.

Ojciec Ratzenbergera widział dramatyczny wypadek na żywo w telewizji. Podobno od razu wiedział, że nie uda się uratować Rolanda. Jeszcze kilka dni wcześniej kupował z synem Porsche, które było nagrodą za jedenaste miejsce w GP Pacyfiku...

Rudolf Ratzenberger na drugi dzień przyjechał do kostnicy, aby zobaczyć ciało syna. Wtedy przeżył drugi szok. Obok Rolanda leżał drugi nieboszczyk. To był Ayrton Senna, idol zmarłego kierowcy z Austrii.

5
/ 7

- To był miły, uprzejmy i otwarty facet. Bardzo towarzyski człowiek. Lubiliśmy razem spędzać czas. Często chodziliśmy w nocy po klubach. Był przystojnym mężczyzną, którego kobiety kochały. Można powiedzieć, że idealnie nadawał się na modelowego kierowcę wyścigowego - wspomina Anthony Reid, przyjaciel z czasów Formuły 3000.

Po śmiertelnym wypadku Senny (podczas wyścigu o GP San Marino, 1 maja 1994 r.) świat szybko zapomniał o tragedii kierowcy w Austrii. Roland był dopiero początkującym zawodnikiem w elicie sportów motorowych, Brazylijczyk zaś gwiazdą mającą na koncie trzy tytuły mistrza świata. Wymowne było choćby to, kto uczestniczył w ceremoniach pogrzebowych obu zawodników.

6
/ 7

Cały świat spoglądał na Sao Paulo, gdzie pochowano Sennę. Wielkiego mistrza pożegnał tłum kibiców i większość osób (kierowcy, działacze) ze środowiska F1. Znacznie mniej osób towarzyszyło Ratzenbergerowi w jego ostatniej drodze.

Wyjątkiem był Max Mosley, ówczesny prezydent FIA, który wybrał się do Austrii.

- Roland został zapomniany. Pojechałem na jego pogrzeb, bo wszyscy wybrali się do Senny. Uznałem, że to ważne, aby ktoś go pożegnał - wspomina Mosley.

Ze środowiska F1 pojawiło się jeszcze czterech kierowców. To Johnny Herbert, Heinz-Harald Frentzen, Karl Wendlinger oraz Gerhard Berger.

7
/ 7

Po ponad 20 latach sytuacja niewiele się zmieniła. Co roku, 1 maja, media z całego świata przypominają tragiczną śmierć Ayrtona Senny. Na jego grób przychodzą tłumy fanów, a pracownicy cmentarza muszą na bieżąco zbierać kwiaty i znicze. Jest ich tak dużo.

Natomiast w Austrii, z dala od dziennikarzy i kibiców, spoczywa Ratzenberger. Jego grób znajduje się w miejscowości Maxglan, niedaleko Salzburga. Poza najbliższą rodziną mało kto pamięta o kierowcy, który - gdyby żył - miałby teraz 55 lat.

Opracował CYK

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (9)
avatar
Janusz Zmigowski
1.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dzisiaj by przeżył.  
avatar
Wespazjan
30.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Naprawdę ten artykuł dziwny i straszny, że Ratzenbergera nikt nie pamięta? Debiut w wieku 33 lat w Formule 1... Z całym szacunkiem dla tragedii Austriaka, ale w tym artykule powinno się wspomni Czytaj całość
avatar
julsonka
30.04.2016
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
;(  
avatar
Włókniarz Forever
30.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ŻENADA!!!