Andrzej Fonfara i Marcin Najman od dawna zaczepiali się w mediach społecznościowych. Wielokrotnie wspominali o sobie w wywiadach i można było odczuć, że relacje pomiędzy nimi są napięte. Doszło do tego, że obaj panowie weszli do klatki i stoczyli pojedynek dla federacji Clout MMA. Ten trwał tylko 15 sekund. Fonfara błyskawicznie znokautował rywala. Uderzał go jeszcze nawet po interwencji sędziego.
- Na odprawie sędziowskiej arbiter powiedział, że mam bić do momentu, kiedy nie przerwie walki. Nie do końca byłem pewny, czy sędzia wszedł czy nie - powiedział Andrzej Fonfara na gorąco po pojedynku z Marcinem Najmanem.
Po chwili Fonfara przeanalizował swój pojedynek z "El Testosteronem". Padły też wymowne słowa dotyczące ich relacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była gwiazda tenisa pokazała się bez makijażu. I jak?
- Marcin trafił jednym ciosem, ale nie jest łatwo mnie przewrócić, co pokazałem w wielu walkach bokserskich, poszedł na całość, nie spękał, ale nadział się na moje kontry - podkreślił były bokserski mistrz świata WBO w wadze półciężkiej.
- Czekałem na pierwszy kontakt, żeby sprawdzić faktyczną siłę Najmana. Trafił mnie, ale nie do końca czysto, później ruszyłem z szarżą i widzicie jaki jest skutek. Rozcięty łuk brwiowy i Marcin został zmiażdżony. Nie zmienia to faktu, że powiedzieliśmy sobie "przepraszam". Marcin jako starszy zrobił to pierwszy, ja jako młodszy też przeprosiłem. Gdzieś tam ten topór wojenny zakopiemy. Przyjaciółmi raczej nigdy nie będziemy, ale gdy się zobaczymy, to piątkę zbijemy - dodał Fonfara.
W międzyczasie 35-latek podziękował federacji Clout MMA za otrzymaną szansę i za to, że mógł o sobie przypomnieć. Nie wie jednak, czy zamierza kontynuować swoją przygodę w mieszanych sztukach walki.
- Nie jestem zawodnikiem MMA i prawdopodobnie nigdy nie będę. Widzicie mnie tutaj ostatni raz - skwitował.
Czytaj także:
"Miał sprytny plan. Zaskoczył sam siebie". Internauci ocenili Clout MMA